Dzisiejszy post będzie miał charakter dziękczynny.
Dostaję bardzo dużo wiadomości od czytelników „Szeptów dzieciństwa”. I przyznam, że każda taka wiadomość to jest podmuch wiatru w żagle. Serdecznie za to dziękuję. W sumie w każdym liście/wiadomości/mejlu pojawia się informacja o emocjach, jakie budzi ta książka. Z tego cieszę się najbardziej, bo właśnie o emocje w niej chodziło. Kiedy pisałam, przeżywałam bardzo tę powieść. Baśka mnie irytowała tak, że czasami miałam ochotę jej przywalić, ale było mi też jej żal i to bardzo. Nawet miałam wyrzuty sumienia, że świnia ze mnie nie autor, bo ciągle rzucam jej kłody pod nogi. A ileż można skakać, prawda? Kiedyś się człowiek przewróci.
Dostałam też kilka pytań o dalszą część „Szeptów dzieciństwa”. I od razu czarno na białym podaję, że dalszej części nie będzie. Nawet jak książka sprzeda się w milionowym nakładzie, to nie. Kropka. A dlaczego? Kiedy pisałam tę książkę, wiedziałam, że będzie tylko ta jedna (inaczej było ze „Złodziejką” – wtedy nieśmiało w głowie pojawiał się plan na następną część, a ostateczna decyzja zależała tylko od tego, czy będzie takie zapotrzebowanie i czy wydawca się zgodzi). Gdybym napisała dalsze losy Baśki, rozmyłyby się właśnie emocje, które tutaj są najważniejsze. A tego bym nie chciała.
Jedna z czytelniczek napisała mi, żebym koniecznie napisała dalszą część i żeby Baśka z Mietkiem przeżyli wielką miłość, żeby Ulka trafiła do więzienia, żeby Julian wytrwał na odwyku i żeby wszyscy żyli długo i szczęśliwie… Bardzo mi się to spodobało, aż uśmiechałam się do ekranu. I tu w sekrecie przyznam, że wątek z Ulką i pożyczką (stratą domu) jest inspirowany realny zdarzeniem. I jak myślicie czy ta prawdziwa „Ulka” trafiła do więzienia, oddała kasę, przeprosiła? Nie. Ulotniła się, nigdzie nie jest zameldowana, prawdopodobnie wyjechała z kraju i tyle ją widzieli. Nie ma happy endu. Może więc ten wątek będzie dla kogoś przestrogą.
Jeżeli jeszcze nie czytaliście „Szeptów dzieciństwa” i nie posiadacie własnego egzemplarza, to jest duża szansa, by go wygrać, ponieważ redakcja Blog.pl, jako jeden z patronów medialnych książki, organizuje konkurs. Mają do rozdania aż 20 sztuk!!! Warto więc powalczyć, bo prawdopodobieństwo wygrania jest wysokie. W razie czego kliknąć TUTAJ.
A jeszcze jedno podziękowanie dziś będzie. Ruszam niedługo w trasę spotkań autorskich. Za to też Wam dziękuję, bo to właśnie nie kto inny jak czytelnicy inspirują biblioteki do zapraszania takich osób jak ja. We wrześniu podam dokładnie informacje, gdzie i kiedy będzie można spotkać się z moją rozczochraną.
PS Na koniec jeszcze jedna prośba. Gdyby ktoś z Was pracował w drukarni, to bardzo proszę się ujawnić. Zaczęłam pracować nad następną książką. Chcę, aby moja bohaterka była właśnie drukarzem, więc będę potrzebować konsultacji (kiedy i jakich jeszcze nie wiem).
No szkoda, ale chyba wypada nam się pogodzić z Twoją decyzją 😉 W takim razie czekam na drugą część Złodziejki i następne książki 😉 Powodzenia na spotkaniach autorskich.
Nie ma wyjścia, dalsze losy trzeba sobie dopowiedzieć. 🙂 🙂
I dziękuję. 🙂
A ja sie dołączam do tych wszystkich gratulacji
Z przyjemnością je przyjmuję. 🙂
Nic dodać, nic ująć… Gratulacje!
Dziękuję. 🙂
Oj ja czekam na spotkania autorskie w mojej okolicy 🙂 Nie masz Morąga w planach?
Jeszcze nie, ale kto wie. Za to mam Ostródę. 🙂
Do Ostródy mam rzut beretem 😉 Więc co by się nie działo będę tam 😀
Cieszę się, że zobaczę Cię w realu. 🙂
Ja też się bardzoooo cieszę 🙂
🙂
Miło jest czytać twoje posty, a takie o tym jak udaje ci się kariera pisarki – jeszcze bardziej :). Życzę Ci by każda poprzednia i następna książka sprzedawała ci się w milionach egzemplarzy :).
A takie spotkania autorskie to sama organizujesz, czy pomaga ci w tym wydawnictwo? Jesli można spytać.
Sama, to znaczy same się do mnie odzywają biblioteki. 🙂
Aaa to takie numery :)). Dzięki za info.
Proszę bardzo. 🙂
Miło się czyta takie wpisy:)
I miło się je pisze. 🙂
Rzucanie kłód pod nogi bohaterów to jak znęcanie się na ludzikami w The Sims. Ja swoich zwykle morduję. Bohaterów. Wszystkie Simsy pochowałem dawno temu na pięknym cmentarzysku na wyspie pośrodku basenu. Piękny krajobraz w równie pięknych okolicznościach przyrody.
Tak samo szybko i sprawnie swój żywot kończą moi bohaterowie, których pozbawiłem “nieśmiertelności” Kmicica. Dlatego zapytam – czy pisząc książkę zaczynasz od stworzenia szkicu całej historii czy piszesz spontanicznie?
Chyba, że to tajemnica warsztatu 😀
Nie, to nie tajemnica. Zawsze robię szkic historii. Najpierw nad nią myślę, dość długo i intensywnie, układam zdarzenia. Potem robię plan i dopiero piszę. Jednak podczas pisania często zmieniam pierwotne założenia, pojawiają się inne pomysły. 🙂
I tak się zastanawiam, ale w sumie dopiero jedną osobę pochowałam w książkach. Nie było to łatwe.
Podczas pisania to oczywiście, że wszystko się zmienia! Ale to akurat dobrze, bo piszący się nie nudzi 😉 Pójdę za Twoją radą i zrobię szkic. I na wszelki wypadek, na początku, dodam kilku bohaterów więcej!
Ha, ha 🙂 Lepiej mieć kilku w zapasie, jakby Ci przyszła chęć ich uśmiercania. 😉
w drukarni pracuje córka Tuv (u mnie w linkach)
innych pracowników prawdziwych drukarni nie znam
jędza Ruda jest korektorką (czy jak się to nazywa) w wydawnictwie i sprawdza teksty przed wysyłką do drukarni – może ona coś wie o funkcjonowaniu drukarni (tez u mnie w linkach)
Jako korektorka i redaktorka też pracuję dla wydawnictw, ale chodzi mi o “rasowego” drukarza, o ich język (profesjonalizmy) itp. Dzięki na namiar, w razie czego, jak nie znajdę wśród bliższych znajomych, to się do niej odezwę. 🙂
to chodzi Ci o osobę taką jak Młoda 🙂 ona przy maszynach wymiata ze starymi wyjadaczami drukarskimi (jedna dziewucha w ekipie) 🙂
O, właśnie o kogoś takiego. 🙂
Mam nadzieję, że na Śląsk z jakim jednym spotkaniem autorskim też przybędziesz 😀 Jola mi podała Twoją “Żółtą tabletkę” – zmierzam ku końcowi i owa “tabletka” sprawiła, że kiecę podwinęłam i poleciałam kupować następne Twoje powieści 🙂 Także masz kolejną fankę 🙂
Wow! Cieszę się bardzo. Na Śląsk chętnie bym pojechała. Jeszcze mnie nikt nie zaprosił w te rejony, ale z pewnością bym nie odmówiła. 🙂
Twoją książkę już sobie zamówiłam i mam nadzieje, że niedługo trafi w moje ręce i będę mogła Ją przeczytać i ocenić 🙂
Mam nadzieję, że wywoła duuużo emocji. 🙂
No tak. Napisać książkę, a potem to wszystko ogarnąć. Masakra!
Pozdrawiam 🙂
Ha, ha 🙂 Ale jest bardzo sympatycznie. 🙂
Pozdrawiam również
I dobrze, że nie będzie kontynuacji. Ja uważam, że książka jest pełna i nie ma co dalej pisać. W takim kształcie jest idealna. Inaczej jest ze “Złodziejką”, na tę kontynuację czekam 🙂
To prawda, zepsułoby książkę. A kontynuacja Złodziejki już za parę miesięcy. 🙂
A może i do mojego miasta dotrzesz… 😀 Fajnie by było. 🙂
Podejrzewam, że dotrę wszędzie tam, gdzie mnie zaproszą. 🙂 🙂
Zyczę milionowych nadkładów i jeszcze wielu wznowień !!!
Ha, ha 🙂 W naszym kraju książki przeciętnie sprzedają się w nakładzie 3 tysięcy. 🙂 Ale bardzo dziękuję. 🙂 🙂
Pamiętaj, że masz przyjechać na Podkarpacie! Najlepiej do Jarosławia…
Jeżeli mnie jakaś biblioteka zaprosi, to pakuję się i jadę. 🙂 🙂
Aniu widzę, że Twoja pisarska kariera rozkręca się. Gratuluję i cieszę się razem z Tobą. 🙂 .
Serdecznie dziękuję. 🙂
Witam serdecznie
Bardzo gratuluje 🙂 ( a nie mówiłam że piszę z wschodzącą pisarką o której jeszcze cała polska a może i świat usłyszy )
Ha, ha 🙂 🙂 Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Ej, no! Tom się załamała! Byłam pewna, że Baśka z Mietkiem wystąpią w kolejnej części! A tu, że nie będzie??? Wiesz co Anka? Teraz to już serio, pojechałaś, jak nie wiem!
No, nie będzie, ale myślę, że tak jest zdecydowanie lepiej. 🙂