Ciągle jestem na obczyźnie. Niektórzy może poznają po zdjęciach, że w tym samym miejscu – w Bremerhaven – byłam dwa lata temu (wtedy niestety na pogrzebie).
Pierwsza część zaślubin za nami. Młodzi wczoraj podpisali dokumenty w urzędzie, czyli na razie ślub polsko-turecki przebiegał po niemiecku. Potem zagryziony został chińskim jedzeniem, czyli całkiem niezła mieszanka kulturowa. Przy stole czuliśmy się z Mężusiem jak na tureckim kazaniu, nie tylko w przenośni. Niektórzy tureccy goście mówią wyłącznie w ojczystym języku, więc jedyne słowo, jakie rozumieliśmy to „polonia”. A ponadto my do poliglotów też raczej się nie zaliczamy.
Dzisiaj czeka nas dalsza część atrakcji. Będzie impreza zapoznawcza. Goście mają się ze sobą oswoić (podobno ponad setka ludzi). Ma być na luzie, a wielka feta dopiero pojutrze i dopiero wtedy rodzina turecka uzna, że ślub się odbył.
Skorzystaliśmy z okazji z Mężusiem i trochę pozwiedzaliśmy. Pojechaliśmy do Bremy, pogłaskaliśmy czterech muzykantów ze znanej bajki, pospacerowaliśmy w poszukiwaniu najwęższych uliczek.
A potem ruszyliśmy do ogrodu rododendronów. I o dziwo, już kwitły! Piździawka niestety taka, że głowę urywało. Przewiało mi mózgownicę, więc post dziś krótki. Ale w poniedziałek elegancko zamelduję się na stanowisku, bo przecież matura!
Aha, rodzicom maturzystów podpowiadam. Miałam sen! Piękny sen! Matura mi się śniła. Zdawałam. Był tekst do czytania (to oczywiste) i zapamiętałam pierwsze pytanie, więc w razie „W” można się przygotować. Pytanie dotyczyło funkcji pytania. I nie chodziło o funkcję retoryczną, tylko kompozycyjną. Jest szansa, że do poniedziałku przyśnią mi się następne. 😆
Rododendrony imponujące!:) Czekam na dalszą część relacji:)
Najważniejsza część przed nami, więc relacja będzie trochę później. 🙂
Pozachwycałam się rododendronami i zabytkami, żeby nie było, że niewrażliwa jestem, ale mam pytanie: dlaczego nie ma zdjęć tego chińskiego jedzenia? Czerpię nieludzką przyjemność z oglądania zdjęć jedzenia (myślisz, że to zaburzenie?). 😀 I już sobie wyobrażam te tureckie specjały, które będą na uczcie. Spróbuj nie cyknąć kilku fotek z ukrycia! 😉
Ha, ha 🙂 Chińskie było jak to chińskie, ale jeżeli uda mi się, to tureckie sfotografuję, najwyżej wyjdę na wiochmena. 🙂
W razie czego zawsze zwalaj na nienormalną czytelniczkę. 😀
Ha, ha 🙂 Tak robiłam. 🙂
No pięknie Aniu wyglądasz na zdjęciach. Kwiaty też piękne. Takie weselicho przeżyć to jest coś, prawda Aniu? Dobrej zabawy. 🙂
Dzisiaj podobno Turcy mają nas uczyć jakichś kroków tańca. Będzie wesoło. 🙂
No to fajna wycieczka !
Niemcy znam trochę i trochę je zjechałem (w końcu kiedyś spędziłem tam kilka lat), ale w Bremie i w ogóle na północy nigdy nie byłem.
A co do matury, to mnie te “atrakcje” czekają dopiero za rok, bo moja “gwiazda” chodzi do liceum plastycznego, a ono jest 4 letnie.
pozdrawiam
Też już trochę zjeździliśmy Niemcy. I mnie się ten kraj podoba. Ludzie też. 🙂 🙂
Niemcy cóż, dawno, dawno temu, ja wnuk żołnierza poległego w 1939 roku, pracowałem u nich, dla nich. Teraz (właśnie mija 18 lat) jak pracuję u nas, na nich.
Kochać ich nie musimy! Uważać co robią, zdecydowanie TAK! Ale mimo całej trudnej historii wciąż możemy się do nich wiele nauczyć i uważam, że powinniśmy to robić.
pozdrawiam
Racja. W ogóle uważam, że wszystkie narody mogą się od siebie czegoś nauczyć, tylko ważne, by chciały.
Wiadomo, na polsko-tureckim weselu w Niemczech każdemu by się śniły pytania maturalne. Teraz niech tylko spróbują się nie sprawdzić…
Sama jestem ciekawa. Jak się potwierdzi, ogłoszę się jasnowidzem. 😉
O kurczaki i kury! 😉 Ślub polsko-turecki po niemiecku 😀 Bardzo jestem ciekawa relacji, BARDZO 🙂
Na razie jest super. Zastanawiam się nawet, czy w genach nie mam trochę tureckiej krwi, bo jedzenie, muzyka i tańce rewelacja. 🙂
Poznawać inne kultury, to jest TO!
Pozdrawiam 🙂
To jest genialne przeżycie! 🙂
Życzę Wam miłego pobytu!
Wida, że u Ciebie super i z retoryką i z kompozycją…na blogu. Piękne foty , otwierają się jak trzeba, ułożone w odpowiednie miejsce.
Pozdrawiamc:)
Serdecznie dziękuję. 🙂 I również pozdrawiam.
Bawcie się dobrze!
Dziękujemy. 🙂
Mężuś na wspólnym zdjęciu przypomina mi trochę, ale tylko trochę Alana Rickmana. A to dobre skojarzenie.
Chciałam zapytać czy baklawa była… ale Ty przecież bezglutek na stałe i bezcukier na długo, więc co będę drażnić 😉
Bawcie się dobrze. No i oczywiście opisuj później ze szczegółami.
Niestety na bezglutenową dietę nie ma tu szans, ale myślę, że nie umrę od tego. 🙂 Baklawy niestety na razie nie było, bo na pewno bym sobie nie odmówiła. 🙂 🙂
Trochę sobie pozwiedzasz. Miłego pobytu życzę.
Zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl
Niesamowity wpis !
My również dzisiaj wrzuciliśmy coś nowego, czy byłaby możliwość aby dostać twoją opinię na temat naszego wpisu lub całej strony ? Pisz tam, będzie łatwiej 🙂 A tutaj przesyłam link do wpisu 🙂
http://blondynkitezgraja.pl/scenki-bialowieskie-kolo-rysunkowe-spotkanie-nr-19/
Tak pozatym napewno też Ci się spodoba nasza relacja z Pyrkonu 🙂 http://blondynkitezgraja.pl/pyrkon-2015-relacja/
Aniu,
po pierwsze: ślicznie wyglądasz wśród tych róż 🙂
po drugie: fajowa wycieczka, fajowe przeżycia – ten misz masz kulturowy ma chyba swój urok 🙂
Pewnie, że ma. Człowiek ma okazję się czegoś nauczyć. 🙂
Przepięknie ci miedzy tymi rododendronami….czy jak im tam 😉
Dzięki. 🙂
Powinnaś pobierać opłaty za te wyśnione pytania 😉 Przecież dziś nie ma nic za darmo, a jakby tak dalej szło, mogłabyś nieźle zarobić 😉
Ha, ha 🙂 Tylko niestety na jednym śnie się skończyło. 🙂
Piękne zdjęcia 🙂
Dziękuję. 🙂