Dzisiaj będzie zupełnie spokojnie. Pełen luz. Co prawda z Jajem jeszcze sprawa zdrowotna nie do końca wyjaśniona, ale tak postanowiłam wyluzować, troszkę zwolnić.
I tak ostatnio jak leżałam sobie w łóżeczku, stwierdziłam, że najfajniejszą rzeczą na świecie jest przytulanie. Mogłabym z wielu spraw zrezygnować, ale nigdy z przytulania. Zauważyłam, że jak się tak wtulę w Mężusia, to mi wszystkie nerwy odpuszczają. Jakbym była cała z lodu, a w momencie wtulenia „odtajam”. Całkowicie. Topię się jak zapalona świeca. Spływam. Odpływam. I jest mi tak dobrze, że nie ma chyba przyjemniejszej sprawy. I jeszcze do tego zapach skóry. Słusznie mówią, że miłość to chemia. Sprawdziłam, przetestowałam kilka zapachów w swoim życiu. Mężusia jest idealny. Wręcz doskonały. Już mu mówiłam, że można by go w butelki pakować. Chociaż może nie powinnam mu robić takiej reklamy. Ale głównie chodzi o to, by znaleźć swój – ten jeden jedyny. Ja mogłabym tak z nosem wtulonym w zakamarki szyi mojego Mężusia spędzać godziny i wchłaniać jego zapach całą sobą. A jak jeszcze obejmie mnie swoim ramieniem, przytuli, to świat mógłby przestać istnieć. Zapominam się, odpływam. Majaczę zawieszona między niebem a ziemią.
Do tego dołożyłabym głaskanie. Lubicie, jak Was się głaszcze? Po pleckach? Po głowie? Super, nie? Delikatny dotyk ukochanej osoby przemieszczający się po skórze, na której nerwy napięte są jak postronki, oczekując niecierpliwie ciepła dłoni. I wtedy wszystkie kłopoty przestają istnieć. Nie ma świata, nie ma problemów. Jest przyjemność. Rozkosz. Spokój. Otoczenie na chwilę przestaje istnieć. Jestem zaklęta w dotyk.
I tak spokojnie. Obrazy przewijają się przed oczyma…
W poniedziałek jednak (na pewno) wrzucę wyższy bieg i popędzę gdzieś przed siebie, rozglądając się za absurdami życia. A dzisiaj pełen relaks.
* zdjęcie z sieci
Nie wiem, może ja jestem jakaś dziwna, ale takie zwykłe przytulenie w dzień działa na mnie nie zręcznie, jeśli sama się nie przytulam a ktoś mnie, czyli mężuś. Jakieś to dziwne dla mnie. Co innego po seksie. No to wtedy lubię 🙂 A do głaska to mam teraz kota, który z nami śpi, niestety. Nie no lubię jak mężuś mnie głaszcze po brzuszku 😛
A mnie można przytulać 24 na dobę. Nie ma znaczenia czy dzień, czy noc. 🙂
No to Cię przytulam (=) Będzie cieplej….
Dzięki, zawsze to o jeden przytulasek więcej. 😉 🙂
Jak patrzę Aniu na to zdjęcie to mam ochotę powiedzieć tylko jedno: Uwaga, nadchodzę! 😀
Ha, ha. 🙂 Coś w tym jest 😉
Przytulanie czyli to co Tygryski lubią najbardziej ! 😉
Dokładnie. 🙂 A Jajo moje też lubi się przytulić, a niby takie dorosłe. A co jakiś czas: “Przytul mnie”. 🙂
Ale sielankowo dzisiaj u Ciebie 🙂 Błogo jak w niebie 🙂
Tak, dzisiaj pełen luz i relaks. 🙂
No jejciu-a ja ciągle taka samotna-dla mnie głaskanie i przytulanie to jak pewex za komuny-istny delikates!!!Szkoda że mam to tak rzadko…Anka cholero jedna przez Ciebie będę dzisiaj cierpiała męki…!!!
Oj, nie chciałam, żeby ktokolwiek cierpiał męki. To ja Ciebie tak wirtualnie przytulam do klaty. 😉 🙂
Oj-ale ja lubię owłosione…
Kożuch założę 😉 🙂
Ręce które leczą!!!
Jak nic związana jesteś z osławionym Kaszpirowskim!!!!
Tak poważnie to dotyk, przytulanie i całowanie ma zbawienny wpływ na psychikę ….
Pozdrawiam i samego pozytywnego dotyku życzę…
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Właśnie poczytałam, jaki zbawienny wpływ na zdrowie ma taki pozytywny dotyk. 🙂
No, super! Ale zgodnie z tym powiedzeniem: “bo w tym cały jest ambaras, aby dwoje chciało (mogło) naraz” 😉 🙂
No, właśnie, a mój Mężuś ma tak mało czasu na przytulanie 🙁
Uważam, że wszystkim tego brakuje. Za mało się przytulamy. Ja dzięki temu w jednej chwili jestem potulna jak baranek 🙂
Przytulanie łagodzi obyczaje. 😉 🙂
oooojjjj, 🙂
nie przyznam się do tego publicznie, ale po cichu powiem, że jestem pieszczochem. Od wszelkich utrapień chowam się w ramionach mężulka, chowam się przed całym światem.
Prawdę powiedziawszy to trudno mi bez niego zasnąć. 🙂
To tak jak mnie. 🙂 Nie lubię spać sama. 🙂 Jak się człowiek przytuli, to od razu mu lepiej. 🙂
… to miała być spokojna notka? tak? dobrze przeczytałam początek? … no cóż, jak dla mnie wyszła całkiem erotyczna 😛 😉
Ha, ha 🙂 Ale taki spokojny i wyważony ten erotyzm, raczej w wyobraźni czytelnika. 😉 🙂
… cóż… nie oszukujmy się … głodnemu chleb na myśli 😐 😉
O tym samym pomyślałam.
Bardzo mi się podoba ,że się z tym nie kryjesz. Niestety nie wiedzieć dlaczego sporo ludzi się tego wstydzi. Ja jestem naprawdę duży / zresztą to jedyny komplement jaki słyszałem od kobiet- o przystojny nie ma mowy a już żeby która podziwiała intelekt – to nie/ i moja kobitka 160 cm 55 kg chętnie się we mnie wtula i ja to lubię.
A śnie by mnie ktoś wziął na rączki i pobujał w ramionach- taka pogoń za niemożliwym – no chyba żeby Pudzian ale to mnie nie kręci.
Ha, ha 🙂 Pewnie Pudzian nie byłby zainteresowany. 😉 A takie tulenie daje poczucie bezpieczeństwa, nie? 🙂
Podobno głównym kryterium wyboru partnera zupełnie podświadomym jest zapach, potem wygląd. Podejrzewam, że ludzi tzw charyzmatycznych składa się w znacznej mierze zapach, który dla rzeszy ludzi nie jest obojętny.
A przytulanki i mizanki, są do życia niezbędne. Nie tylko ludziom, choć ci często udają, ze nie. Wystarczy na zwierzaki popatrzeć, zupełnie nie kryją się ze swoją miłością do głaskania i przytulania.
Masz rację, ja właśnie próbuję odgonić się od kota, bo on normalnie 24 na dobę mógłby być miziany i jak widzi, że siedzę, to od razu pakuje się na kolana. 🙂
A z tym zapachem, to musi być coś na rzeczy. 🙂
Zatem miłego odpoczywania życzę Wam;)
Dzięki i wzajemnie. 🙂
Nawet nie wiedziałam, że lubię przytulanie, dopóki nie poznałam mojego męża.
Niech żyją feromony! 🙂
Również dzięki 😉
Bo to cała sztuka polega na tym, żeby trafić na tę właściwą osobę. 🙂
ja również lubię przytulaski, i od męża i od Córki
wogóle jestem tulańcem 😉 😉
Od córeczki też lubię. 🙂 A ona też przytulasek. 🙂
No i co ja mam teraz zrobić? W pobliżu ani kota ani chłopa. Ale wybrałaś temat, nic tylko schować się w mysią dziurę i wyć.
A tak na serio, bardzo lubiłam przytulać, być przytulana, a najbardziej mnie rozczulały cieplutkie ramionka moich dzieciątek, gdy w nocy albo raniutko wracałam z podróży służbowej. Takich chwil się nie zapomina i nic nie zastąpi. Pozdrawiam nieprzytulona.
Masz rację. Przytulanie dzieciaków też jest wspaniałe, zostaje to na całe życie. 🙂
Uwielbiam się przytulać. Aktualnie mam dwie osoby, które są mi na tyle bliskie, że mogę się do nich przytulić. Jedna z nich to mój wieloletni kolega, który jest niezastąpionym pocieszaczem od czasów gimnazjum. A mam od jakichś 3 miesięcy kilka niemałych problemów, więc jest co pocieszać.
Problemy to pewnie ma każdy. A przytulanie to super lekarstwo na wszelkie kłopoty. 🙂
Powiem Ci,że ja też lubię,kiedy maż mnie przytula.Robi to jednak rzadko,albo jak to mówi,że “kobietom jest wiecznie mało”.Lubię usypiać na Jego ramieniu,wtulona,ale się nie da,bo zaczyna chrapać i gonię Go,żeby się przewrócił na bok:)
Też tak lubię. Mój na szczęście nie chrapie. 🙂
oj szyja… też uwielbiam. Mogę wetknąć swojego nochala w szyję męża i tak tkwić przez kilka minut. Podobnie robił pies mojej mamy wtulając się w nią;)
Ro działa uspokajająco 🙂