Ostatnio dokonałam pewnego dość specyficznego odkrycia. A wszystko dlatego, by nie myśleć o niczym poważnym, o niczym złym, tylko zająć umysł totalną głupotą.
Od dawna interesowałam się psychoanalizą Zygmunta Freuda. Ciekawiło mnie jego życie. Połknęłam kiedyś „Wstęp do psychoanalizy” i „Kulturę jako źródło cierpienia”. Ponadto życie Freuda mnie również pasjonowało. I tak jak sobie poczytałam, to prawie profesjonalnym psychoanalitykiem się stałam. Jednak jedyną osobą, jaką poddałam analizie, jestem ja i mój zagmatwany umysł.
Ostatnio zauważyłam, że słowem, którego zdarza mi się nadużywać jest słowo „dupa”. Tak dobrze czytacie. Słynne cztery litery, które natrętnie same cisną się pod palce na klawiaturze. Bo przecież jak tu czasami nie krzyknąć: „Dupa! Dupa! Dupa!”, kiedy wszystko wydaje się do dupy lub o kant dupy można to rozbić. Ale jeszcze zauważyłam, że leksykalnie pięknie się rozwinęłam, bo jeszcze jest „dupsko” (aż żałuję, że to nie ja wymyśliłam). To już jako konkretna część ciała, pojawia się wtedy, gdy chcę je w coś odziać lub na czymś posadzić, a więc takie bardzo szacowne, eleganckie prawie albo zupełnie przeciwnie – zwykłe i pospolite.
I tak zaczęłam się zastanawiać, skąd to mi się wzięło. I kierując się tokiem myśli Freuda (prawie), cofnęłam się w czasy dzieciństwa. Jakie znaczenie miały dupa i dupsko w moim życiu? Takie prawie filozoficzne pytanie sobie zadałam. I nagle doznałam oświecenia. Wiem! Wszystkiemu winni są moi rodzice. Tak. Nikt inny.
Pamiętam, jak byłam dzieckiem i mieliśmy jechać z rodzicami na jakieś wczasy. Oni celowo budowali atmosferę wokół tego wypadu. I ładowali mnie i brata różnymi historyjkami. Między innymi wmawiali swoim małoletnim naiwnym dzieciaczkom, że każdy, kto jedzie pierwszy raz na wczasy, musi przejść chrzest. Polegać to miało na tym, że przy bramie wjazdowej do ośrodka stać miała czarownica, którą należałoby pocałować w dupsko. Wtedy dopiero można wejść na teren ośrodka. Przerażało nas to bardzo, bo przecież rodzicom wierzyliśmy i nie przypuszczaliśmy, że nas nabijają w butelkę. A jak my się nakombinowaliśmy, żeby wymyślić plan oszukania czarownicy i moment całowania ominąć. Pełna współpraca między nami wtedy była. A emocje jakie! Bo przecież oczyma wyobraźni widzieliśmy, jak udaje nam się przemknąć przed straszną czarownicą i jej dupskiem. I przyznać muszę, że kiedy okazało się, że przy bramie jej nie ma i nie możemy wcielić w życie genialnego planu z takim trudem tworzonego, byliśmy lekko rozczarowani.
Co prawda dzisiaj cały sztab psychologów z pedagogami na czele mógłby się zastanawiać nad wychowawczym działaniem moich rodziców, ale pomińmy to milczeniem. I przyjmijmy, że aż tak źle się nie skończyło. Bo jedynie natrętna dupa z dupskiem do spółki mi zostały i od czasu do czasu przewijają się w moim słowniku. Ale rodzice też innych wyrazów (nawet mądrych) mnie nauczyli, więc mogę im wybaczyć. Nie wspomnę też o upupianiu, które stosowali i stosują do dziś, bo mamusia do tej pory potrafi zapytać zimą, czy ciepłe gacie wdziałam wiadomo na co albo czy zjadłam śniadanko, bo przecież bez śniadanka to niezdrowo.
Że tak powiem: dupny temat 😉 🙂
Taki do dupy po prostu 😉
Oj Aniu-ale mnie rozbawiłaś tą czarownicą.Dupa-o tym pewnie codziennie myślą miliony ludzi na świecie,faceci(bo wiadomo hehe),a my kobiety za każdym razem przechodząc koło lustra-że za duża,obwisła…Więc temat jak najbardziej przyziemny i bardzo “życiowy”.Ogólnie dupy nas atakują na bilbordach,w reklamach tv,filmach,strony internetowe też nas informują codziennie na którym tyłku pojawił się chociażby cellulit bądź dodatkowy gram tłuszczyku.Więc temat jak najbardziej na czasie!
A to też prawda, choć o takich dupach nie pomyślałam 🙂
witam, czytam, pozdrawiam:)
🙂 Cieszę się. Pozdrawiam również.
Najlepsze jest powiedzenie “o kant dupy” , widziałaś kiedyś kogoś z kanciastą dupą?
Nie. Ale ciekawe, faktycznie, skąd to się wzięło. 🙂
Ha ha ha ! 😀
Rozwaliłaś mnie tym 😀
Szkoda,ze po wejściu na twój blog nie ma całego tekstu, tylko uciekasz się do ” więcej “. Czyżby chodziło Ci o podwójną liczbę kliknięć, a tym samym niby więcej czytających?
O, rany. Uwierz, że mam większe problemy niż liczba czytających. I nie przypuszczam, żeby ten licznik miał jakiekolwiek znaczenie, no chyba że dla Ciebie, to sorki. A tekst nie jest cały, bo moim zdaniem lepiej wygląda na stronie kilka “zajawek” tekstów. Jak kogoś zainteresuje fragment to sobie kliknie, a jak nie, wyjdzie i już. Nie sądziłam, że to może stanowić jakikolwiek problem.
A, i jeszcze jedno. Nawet jak masz cały tekst i chcesz skomentować, to i tak musisz kliknąć. Chcąc nie chcąc, masz dwa kliknięcia. Ale przecież nie musisz klikać, jak nie chcesz, nie?
Rodzice mają szczególny dar wpajania dzieciom kitu 😀 Przynajmniej jest co wspominać na wesoło 🙂
A to prawda, choć to podobno mało pedagogiczne. 🙂
Dzisiaj wszystko jest mało pedagogiczne 😛
Pewnie tak, choć powinno 🙂
Nie Ty jednak nadużywasz tego słowa.Ja często,kiedy coś mnie nie ineteresuje,kiedy jestem na coś zła,coś mi jest obojętne,to mówię,że “koło dupy mi to lata”,albo,że “mam to w dupie”.Dość często tak mówię,wiec może dlatego ta dupa mi się rozrosła?:)
Ha, ha 🙂 jak rosła od nadużywania tego słowa… oj, to strach byłoby spojrzeć w lustro 🙂
Małą Madzię właściwie wychowywali wszyscy wokół. Wychowywali, bo była ładna, grzeczna i miła. Największy wpływ jednak mieli dziadkowie, którzy będąc szczególnie wrażliwymi na brzydkie słowa, które Madzia przynosiła do domu z przedszkola, ciągle ją strofowali, aby nie mówiła brzydkich słów. Na zasadzie odruchu warunkowego Madzia zamiast płakać, gdy jej coś się nie podobało, tupała nóżkami, i powtarzała w kółko zakazane słowa: “gówno, dupa, gówno dupa”.
Zdjęcie hipcia fantastyczne, ale ja kiedyś widziałem jeszcze lepsze. Otóż pracownik ZOO czyścił chorej słonicy pochwę, ale robił to tak pechowo, że w chwili kiedy chciał obejrzeć wyniki swojej pracy słonica postanowiła usiąść. W efekcie jego głowa, aż po szyję znalazła się w … pochwie. Od niechybnego uduszenia się uratowali go inni pracownicy, ale myślę, że już nie będzie więcej zaglądał tam gdzie słońce nie dochodzi.
PS. Fajnie brzmi i wygląda “zangielszczenie” słowa dupa na doopa.
Ha, ha 🙂 Widzę, że poczucie humoru Cię nigdy nie opuszcza. 🙂
O słoniu słyszałam ale w kontekście dupnym. Tytułowym znaczy 😉 W zasadzie chyba na jedno wychodzi, bo co za różnica czy awersem czy rewersem został by uduszony 😉
Ja to nagranie nawet przez jakiś czas miałem na dysku, bo nikt nie chciał wierzyć w opowiadanie. Czy to był awers, czy rewers to nie będę się sprzeczał, w każdym razie słoń sobie usiadł … i nie zważał na to, że coś tam rozpaczliwie próbuje się wydostać z jego dupy. Po kilku minutach przegoniono słonia, ale facet był już lekko podduszony. To był seks !!!
😉 🙂 🙂
Ha, ha. 🙂 Moja wyobraźnia zadziałała 🙂
Mój mały ma 6 lat i z dumą recytuje: dupa, dupa, dupa – żeby nas rozbawić czy się popisać, w każdym razie własnie to słowo mu teraz najbardziej imponuje…
Bo trzeba przyznać, że jest bardzo rytmiczne. 🙂
Podobno jak się mówi o dupach to nie ma plotek 🙂
A tego to nie słyszałam 🙂
W taki dzień to nic dziwnego, że masz ochotę tylko dupami rzucać 😉
No, ale okazało się, że nie jest źle. Jutro coś skrobnę. 🙂
Teraz nie nadużywam, ale kiedy byłam mała, zdarzyło się. Miałam może 5/6 lat kiedy ciocia, wówczas bezdzietna nauczycielka, zabrała nas (kuzynów i brata) do zoo w Oliwie. Podczas oglądania pawianów krzyknęłam na cały głos “Ciociu, a dlaczego te małpy mają takie fioletowe dupy???”
O mało nie umarła ze wstydu, a ludzie ze śmiechu 😉
Nazwałaś przecież rzecz po imieniu, nie? 😉 🙂
pozostając w dupnym temacie:
jedna z zasad ojców dla zieciów- pamieta, że córka to moja księżniczka a nie twoja dupa 😉
Czyli punkt widzenia zależy od punktu siedzenia 😉 A siedzi się wiadomo na czym, więc znów wszystko kręci się wokół jednego tematu 😉 🙂
Nie ma to jak rozmowy o dupie Maryni 😉
Widzę, że się rozwijamy we właściwym kierunku 😉 🙂
Dupa nie dupa, ale temat świetny! Ale tak włączę, bo o tyle gadamy, a nic o przodzie nie ma…
Moja córka podchodzi do swego tatusia. Wącha jego nos, wącha usta, wącha szyję. Patrzymy o co chodzi. Ona kończy i z powagą mówi: cipka 🙂 i odchodzi bawić się gdzie indziej. Nam słów odjęło. Tatuś czerwony, uśmiecha się, bo co tu robić. Ja skamieniałam.
Aż nie chcę pytać, co wcześniej robił Twój mąż. 😉 🙂 Ha, ha. Dzieci są niesamowite. 🙂
Właśnie chodzi o to, że nic nie robił he he Wcześniej się spytałam czy w ogóle wie czy ją jeszcze mam, a mała podchwyciła, a że po kłótni byliśmy to śmiesznie zabrzmiało, bo on do mnie, że cipa, a ja do niego, że chyba mu wyrosła…. Tak czy inaczej brakuje tu miny mojej córki. Jednym słowem powiedziała do taty, że jest fajtłąpą….
Jednak solidarność jajników zwyciężyła 🙂 Mała stanęła po stronie mamusi. 🙂
Ale dzięki temu był już spokój. Rozbroiła nas po prostu 😀
Nie dziwię się, dzieci mają niesamowitą moc. 🙂
Temat możne i z dypy, ale jaki nośny. Hahaha. Wszak nie tylko leksykalnie wszystko na tym świcie kole czterech liter się kręci 😉 Sam Freud w tych okolicach psychoanalizą szermował do granic absurdu, chyba w ramach przysłowia, że głodnemu zawsze chleb na myśli 😉
Racja 🙂 Dupki wszelkiego rodzaju zawsze przyciągają uwagę. 🙂
Ja ostatnio często mówię”:dupa, dupa, dupa” 😀 Zaraziłam się tym od Ferdka Kiepskiego 😀
Ha, ha. 🙂 No, ja ostatnio też, niestety 🙂
Swoją drogą dzisiaj też tak powiedziałam, jak się nie chciałam na coś zgodzić 😀
Czyli magiczne słowo 😉 🙂
Aniu, to Ty tak brzydko się wyrażasz? 😉
A no widzisz, jak to pozory mylą. 🙂
A to nie jest tak przypadkiem że gdy zmieniłaś swoje otoczenie, styl życia, no i przede wszystkim zaczęłaś się bardzo często uśmiechać i zdjęłaś maskę jaka była wymagana w poprzedniej pracy, otoczeniu, etc. I wreszcie zaczęłaś być sobą w 100% to owe często wymieniane słowo nie jest swoistą manifestacją wolności. Bo przecież już nie musisz być przykładem, ani przejmować się tym co wypada a co nie? Czy owa “dupa” nie jest krzykiem Twojej podświadomości “JESTEM WOLNA, SZCZĘŚLIWA, I JEST SUPER”?
Oj, kiedy to pisałam, to raczej mi się chciało krzyczeć “dupa, dupa i wszystko dupa”. Miałam akurat przed sobą skierowanie do szpitala onkologicznego dla Jaja. Na szczęście nie została na oddziale, na szczęście to nie nowotwór. I dziś normalnie ulga. I może fakt, że z tej radości mogę krzyczeć “dupa” 🙂 jako przejaw wolności i radości 😉
Psychologiem być nie mogę…
Ha, ha 🙂 Spoko. Nie pisałam o tym, bo chciałam wiedzieć dokładnie. Jutro coś skrobnę.
Heh ja zawsze mówię że o dupę potłuc i słynne “Dupa, dupa, dupa”. Ciekawe skąd się to wzięło 😉 A historia z dupskiem czarownicy super. Aż ciekawa jestem knucia małych dzieciaków jak ominąć czarownicę 😉 Fajna historia i jest co wspominać! Pozdrawiam!
Długo z bratem przeżywaliśmy, bo denerwowaliśmy się strasznie, że przyjdzie nam jakąś czarownicę całować. 😉
osz w dupę, toż to moje najulubieńsze słowo!!! 😉
Ty też? 😉 🙂
Moja sąsiadka, hahaha zresztą pedagog wieloletni, zawsze mówiła, że dupa to takie dźwięczne słowo. I swojego małego sąsiada, znaczy się mojego syna, nauczy to słowo wymawiać
– zobaczysz.
Ha!
Nie pamiętam ile czasu minęło.
– Cześć- sąsiadka wyciągnęła rękę do syna
– Cześć, Dupa – przywitał się młody.
Do dupy anegdota :))))
pozdrawiam 🙂
Fajna sąsiadka 🙂 widać, że pedagog 😉
Zafunduj nam jutro dialogi waginy, żeby tak z drugiej strony… 😉
Robiłam dziś cytologię 🙂
A moja mała bardzo lubi słowo “cipka”, po włosku, oczywiście. Tu się mówi “kartofelek” (a la “bułeczka”) 😀
Ha, ha. 🙂
Twoi rodzice chyba czytali wiekopomne świńskie dzieło Fredry gdzie cytuje” i w tym wielkim strasznym żarze dupa się całować każe”. A stała ona na zakręcie rozpalona nad pojęcie.Świat się jednak kręci właśnie koło dupy.
Ha, ha 🙂 Masz rację. Wszystko wokół dupy i do dupy też się sprowadza. 😉 🙂
Dziewczyno , więcej optymizmu i pamiętaj najpiękniejsza biżuteria dla kobiety to właśnie uśmiech. A koło dupy nie koniecznie musi być źle. Ha , ha , ha
Uśmiecham się jak mogę, ale czasami tak życie z liścia zasunie, by uśmiech z facjaty zmazać. 🙂
Przy okazji znów coś nabazgrałem , może się znowu uśmiechniesz?
Zaraz zajrzę. 🙂
mnie, z tą czarownicą, wkręcali dłuuuugo, a zawsze jak się gdzieś jechało, mówili “no poszczęściło Ci się, czarownicy dzisiaj nie ma”. Wiesz, jak długo wierzyłam w ten pocałunek?:D
A słowo dupa… Nadużywam równie często jak Ty zapewne:D
To Tobie też o całowaniu dupska czarownicy mówili? Czyli jest nas więcej. To rodzice zgotowali nam ten los i teraz przez nich nadużywamy tak “magicznego” słówka. 😉 🙂
Moja córka czternastoletnia wróciła w sierpniu z obozuz elementami sportów ekstremalnych w górach, odbyli tam m.in wycieczkę do Czech. Pod koniec obozu każdy miał napisać co najmilej wspomina i jakie pasje rozwinęła w sobie po obozie czy jakoś tak 🙂 Jedna z czternastolatek napisała w odpowiedzi “czeskie dupeczki “
Ha, ha 🙂 Jednak wszystko kręci się wokół tej części ciała. 😉