Od soboty nasza rodzina się powiększyła o jednego malucha. Leon zamieszkał z nami i widać, że czuje się, jak u siebie. Chyba godzinę zajęło mu oswojenie się z nową przestrzenią. Na „mamusię” wybrał sobie Sławka, więc podział „człowiekami” nastąpił w sposób naturalny. Nutuś nie spuszczał mnie z oka, a Leoś Sławka.
Nutuś nowego lokatora znosi w miarę poprawnie. Nasz kocur nigdy nie był agresywny i to się nie zmieniło. Dziwi się tylko czasami, bo maluch nie ma instynktu samozachowawczego. Startuje do Nutusiowej miski, a ten ze zdziwieniem zanim zajarzy, że kurdupel mu zjada obiad, młody już wciąga, a wtedy dopiero Nutuś ostrzegawczo syczy. Podaję im więc miseczki jednocześnie. Jedzą obok siebie i nikt nie warczy. A co dziwne, maluch wciąga szybciej.
Nutuś oczywiście i tak potem wyżera małemu suchą karmę. Porządek w miskach musi być.
Z kuwetami jest lepiej. Każdy ma swoją i żaden nie próbuje przełamać granic. Podobnie jest ze spaniem w łóżku. Nutuś po lewej stronie, Leoś po prawej.
Nie wiedziałam też, że zyskam pomocnika do pisania. Leosia bardzo interesuje przebieranie palcami po klawiaturze. Wyskakuje zza monitora i czasami mi coś dopisze. Jest więc wesoło. Warto było wziąć tego malucha.
A trzeba tu wspomnieć, że Leoś wzięty został ze schroniska (w Starogardzie Gdańskim). Tam pojawił się dwa miesiące temu z interwencji. Chorował. Na szczęście znalazł się pod dobrą opieką i mogliśmy go zabrać. Naprawdę nie warto kupować zwierząt z hodowli. W schroniskach czeka mnóstwo potrzebujących psów i kotów. A taki nierasowiec naprawdę jest cudny. Odwdzięczy się za naszą miłość z nawiązką.
Kociak w schronisku został odrobaczywiony i zaszczepiony. Za kilka miesięcy zostanie wykastrowany. A z umową dostaliśmy zniżkę w sklepie zoologicznym na pierwsze zakupy dla malucha. Opłata adopcyjna to 70 zł (warto jednak zostawić parę groszy więcej dla innych zwierzaczków). I nie ma co się bać, ze schroniska nie wydadzą chorego kota czy psa. Jeżeli więc rozważacie posiadanie zwierzęcia, odwiedźcie najbliższe schronisko. Są tam młode zwierzęta i stare. Serce się kraje i chciałoby się wziąć wszystkie.
I powiem Wam jedno. Żałuję, że wcześniej nie zdecydowaliśmy się na Leosia. Nutuś może nie czułby się tak samotny, gdy Jajo pojechało na studia. A ponadto Leoś pokazał mi, jak cudownego mam męża. Serce mi się ściskało, jak widziałam, że Sławek grzebie palcami w kuwecie, by nauczyć malucha załatwiania się w piasku. A kiedy mówił do niego „psi, psi” albo „idź zrób kupkę”, to uśmiechałam się pod nosem. Nawet go wykąpał! Dupkę mu mył! Będzie najcudowniejszym dziadkiem na świecie!
Ale macie wesoło i ciepło. To był najlepszy pomysł
To prawda. A koty powoli się dogadują. 🙂
Super,że rodzinka Wam się powiększyła?.Najnowszy nabytek jest uroczy.?
Jest cudny, a Nutuś najlepszy. Stanął na wysokości zadania. 🙂
Słodki maluch 🙂 A propos wyżerania kociej karmy, to u nas jest taki problem, że robią to psy 😉
U moich rodziców tak było, że pies wyżerał kotu, a kot psu. 🙂 🙂
Moja mama kupiła szynke dla siebie a parówki dla kota a potem jadły odwrotnie – bo biedny kotek nie chce parówki…
To ja tak kiedyś kupiłam szprotki dla Nutusia, a dla nas halibuta. Ktoś mi powiedział, że koty przepadają za szprotkami. Tylko potem się okazało, że w przypadku Nutusia to nie była prawda. Przepadał za halibutem. 🙂 🙂
Super zwierzaczki z Wami mają 🙂
Na pewno się nie nudzą 🙂
Super, Leoś lepiej trafić nie mógł 🙂 Dla Was wielkie brawa za takie podejście i serce do schroniskowych zwierzaków, i dla Nutusia – okazał się świetnym starszym bratem 🙂
Chyba wszyscy się spisaliśmy 🙂
A z Babcią? Z Babcią też Leoś dogaduje się?
Babcia próbuje dogadać się z Leosiem, ale chyba Leoś nie bardzo chce. 🙂
No właśnie, a jak Babcia zareagowała na nowego członka rodziny?
O, dziwo, babci się spodobał, ale rozpacza, że Leoś jej nie lubi.
Jak cudownie! 🙂 Aż mi serce rośnie, jak wiem, ze są ludzie, którzy biorą zwierzaki ze schronisk a nie z tych całych chorych hodowli…
Jakbym nie była alergikiem, to bym miała na pewno u siebie małe schronisko….
Jesteśmy zagorzałymi przeciwnikami (i wrogami) wszelkich hodowli.