Ostatnio pomyślałam, że moje życie (jak pewnie każdego) przypomina grę w golfa. Od czasu do czasu zalicza się dołek. No… To tak sobie wczoraj w tym dołku posiedziałam. I trudno było znaleźć coś, co by cieszyło. Jedyne czynności, które wykonywałam sprawnie (ale to wyłącznie dzięki rutynie), to oddychanie, wchłanianie i wydalanie. Nic innego mi nie szło. Nic nie wzbudzało równie pięknych emocji jak branie oddechu. W sumie mogłabym dzisiaj dzielić się z Wami swoją dołkową karierą, ale nie będę taka i nie pozwolę, by to szerzyło się niczym epidemia.
Jajo wczoraj wieczorem kategorycznie domagało się, by napisać post, w którym przyznam się bez bicia, że chciałam je zamordować. Z ręką więc na sercu przyznaję, że próbowałam dokonać zamachu na Jajo za pośrednictwem jednego węża ogrodowego i jednego kota.
Jajo siedziało sobie na fotelu. Miziało szczęśliwego Nutusia, a ja próbowałam podlać na tarasie kwiaty. Oczywiście tak sobie to wykombinowałam, by zrobić, ale się nie narobić. Pociągnęłam więc wąż ogrodowy (podłączony do kranu) na taras i z trudem manewrowałam pomiędzy meblami, parasolem i donicami. W pewnym momencie musiałam przełożyć wąż nad Jajem. I wtedy złośliwość przedmiotów martwych, z węża poleciała woda, dokładnie na plecy Jaja, lekko też rykoszetem traktując Nutusia. Jedno i drugie podskoczyło nerwowo. Jajo w krzyk, bo Nutuś, zrywając się na równe nogi, pazurem w brodę Jajo pacnął.
– Przepraszam, przepraszam, przepraszam – kajam się bez fantazji.
– Specjalnie to zrobiłaś? – Jajo nie dowierza.
– No coś ty. Czy ja dzisiaj wyglądam na kogoś, kto ma jakiekolwiek poczucie humoru?
– No, fakt.
– Krew ci leci – dopowiadam, widząc dwie czerwone krople na brodzie Jaja. I wtedy widzę panikę w oczach.
– Daj mi szybko wodę utlenioną, bo szczypie! Krwawię przecież!
Jajo jednak nie czeka na moje działanie, bo w ruchach przypominam muchę w smole, pędzi do łazienki i już skrapia sobie ranę wodą utlenioną.
– Domagam się, że jutro na blogu napiszesz o moich ranach i o tym, że chciałaś mnie zamordować z użyciem kota – mówi. A ja przytakuję. I jak już się słowo rzekło, to trzeba było pokajać się i wyspowiadać publicznie. Liczę oczywiście na publiczną chłostę, odkupienie win i wreszcie wybaczenie, bo o mały włos, a Jaja by nie było.
Wyrazy współczucia dla Jaja ale to biedny Nutuś ma przechlapane – najpierw firanka u Babci (tez zamach?) a teraz zamach na życie Jaja. Normalnie terrorystę wychodowalas! I bardzo proszę o wyjście z dola i powrót do pionu – Sławkowi wysyłam poziomice!!!
Ha, ha 🙂 Chyba nam się ta poziomica zacięła. 😉
A widzisz bo to chyba powinna być PIONOWNICA a nie poziomica!!! I już wiemy gdzie jest błąd!
Ha! Dlatego nie działało. 😉
Leniwce lubią wygrzewać się w słonku, a kwiatki musi ktoś podlać hahahha na otrzeźwienie dobre mocne pokropienie 🙂
A przecież to też kwiaty Twoje, więc podlałaś
No! Racja! Muszę te argumenty przedstawić Jaju. 🙂
🙂 🙂 🙂 zimną wodą traktować własne dziecko… i to znienacka… i to bez winy dziecka żadnej… doprawdy Aniu, tego się po Kurze, żeby takie zamachy na Jajo, nikt nie spodziewał.
Dobre sobie. Pierogów dzisiaj chyba musisz wielką michę dla odkupienia ulepić i wszystko będzie dobrze 🙂
Ciii. Nie mów głośno o pierogach, bo się Jajo upomni. 🙂
Parę kryminałów w życiu przeczytałem ale zamach kotem, tego jeszcze nie było
Ha, ha 🙂 Koty bywają niebezpieczne i warto czasami ich używać w niecnych celach. 😉 🙂
Pewnie jakieś wieksze , bo ten zamachowiec to chyba tylko pokaleczyć może
Nutuś jest groźnym kotem, czasami wyłazi z niego tygrys. 😉 🙂
A dlaczego Nutuś manicure nie ma zrobionego?! Jak można tak porządnego kota zaniedbać?
Nutuś jest ekologicznym kotem, żyje jak w naturze. 😉 🙂
Matko jak mogłaś tak dziecko potraktować? Jak już chciałaś zamach robić, to tak delikatniej trochę, bez świadków itp. A tak na poważnie- ubawiłam się z rana i teraz dzień będzie piękniejszy. Jaju oczywiście współczuję tego co zafundowałaś Jej- Ty matka rodzona 😀 Oj głupawka mnie wzięła 😀
Oj, jak ja bym chciała mieć głupawkę! Podziel się! 🙂
Ślę Ci trochę tej głupawki 😉
Łapię! 🙂 🙂
W waszym domu, jak w dobrym kryminale: koty wkładają głowy w firanki, babcia stawia stołeczek na stołeczek, a zdołowana mama planuje zamach na Jajo. Tak sobie myślę, że może by jakieś egzorcyzmy odprawić. A ty kochana wyłaź już z tego doła. Kolejka chętnych na ponarzekanie czeka.
O, nie! Dołek zajęty, pięknie wymoszczony, więc nikogo nie wpuszczam. 😉
Doła to i ja mam 🙁 Ale przyznaj się specjalnie Jajo podlałaś? W ten mało subtelny sposób chciałaś dać dziecku do zrozumienia, że nie będzie sobie miziało zwierzaka gdy matka z dołem na plecach tyra na roli? Dobrze, że Jajo o próbę utopienia nie oskarża!
Ha, ha 🙂 Gdzie ja tam bym specjalnie? Nigdy w życiu! 🙂 😉
To podobno normalne u matek, że jak nikt inny potrafią własne dziecko załatwić 😉
Zdolne jesteśmy 🙂 😉
To, że nasze dzieci wyrastają na zdrowych ludzi to cud w ogóle jest. Takie życie z własnymi rodzicami to prawie jak survival w dżungli 😉 Matka z wężem i atakujący tygrys no dżungla bez dwóch zdań 😉
Ha, ha 🙂 🙂 Śmieję się do monitora. 🙂
No i na zdrowie 🙂
Dziękuję 🙂
Oj tam oj tam, nie było tak źle 🙂 Mam nadzieję, że dołek zmienił się w górkę!
Z dołka do górki nie jest tak blisko. Na razie próbuję z niego lekko wychynąć głowę. 🙂
Wyłaź z doła!!! Ja przepraszam sie dziś z rowerkiem i potrzebuje wsparcia. Kto mnie zmotywuje lepiej niż Ty!!!
Oj coś słabo trzymają te dopiero co naładowane baterie!!!
No, słabo, to prawda.
I co by napisali w lokalnej prasie ?? Zginęła śmiercią tragiczną rozdrapana przez kota??….Ja kiedyś jedyne dziecko chciałam zabić łopatą do śniegu i do dziś mi tego wybaczyć nie może
Ha, ha 🙂 To Twoja próba zabójstwa bardziej spektakularna! 😉 🙂
aaaaaaaajjjjjj,
Wąż ogrdowy – kamera reżysera Kura -operator
AKCJA!
Odcinek 1
Nutuś niczym samuraj i pazurami, tfu, kataną biedne Jajo ranił – ale scena!!!!
Biedne Jajo, ale ocalało!
To był krótki film: “Przetrwanie o jednej ranie”.
Wow:D
Czekam na druga część…:)
Więcej dramatyzmu “Przetrwanie o dwóch ranach” mało tego, w tle czycha choroba kociego pazura i już podchodzi pod horror!
A tfu! Wypluj! 🙂 🙂
Wypluwam!!! Takie rzeczy to tylko do filmu.
Tylko. 🙂
Dwie rany, bo dwie kropelki krwi. 😉
Biedne Jajo!
Bardzo biedne z taką matką. 😉
Biedactwo:()
🙂
Jak tak dalej pójdzie, to nawet w Państwie Islamskim będą Cię podziwiać!
Ha, ha 🙂 Jeszcze będą chcieli się ode mnie uczyć. 😉
Mój boże, krew się leje, mord w le. Toć to horror :)))))))))))))
Ha, ha 🙂 I w dodatku na żywo. 😉
Haha no pięknie, pięknie. Ciesz się, że policji nie ściągnęło to Twoje Jajo. Albo że Niebieskiej Karty założyć nie chciało ;).
Na szczęście nie wpadło na to. 🙂 🙂
Ja jestem osobiście zdania,że największe przeżycie to miał Nutuś. Żeby to zrozumieć trzeba sobie wyobrazić… Postawić się na miejscu Nutusia. No, bo biedak tak sobie leżał i leżał i może,nawet troszeczkę się zdrzemną. Aż tu nagle…. SZUUUU!!! A koty przecież wody nie lubią. I on tak Jajo drapną, bo przecież mógł pomyśleć(koty inaczej niż ludzie rozumują),że to Jajo go tą wodą pacnęło. A wravając do jaja to ja bym bardziej się tą widą martwiła, bo przeziębienie może być. I teraz myślę,że trzeba będzie Nutusia głaskaniem ułaskawić
Nutuś na szczęście dał się udobruchać. Oczywiście zaznaczył swoje niezadowolenie, ale dał się ugłaskać. 🙂
Wyłaź z dołka bo dla mnie miejsca nie ma.:) A jaju oczywiście współczuję.
Bo ja w tym dołku się zagnieździłam jak kokoszka, wszystkich wypchnęłam. 😉