Wiem, że dzisiaj nie piątek. Wiem, ale nie wytrzymałam. To będzie post nadliczbowy. Jakże człowiek ma wytrzymać do jutra, jak? Nie da rady. Udusi się, a tego byśmy nie chcieli. No, przynajmniej ja nie.
Mój blog pełnił na początku funkcję autoterapeutyczną. Czas wrócić do korzeni. Dzisiaj właśnie dokonam sobie małej autoterapii, ważnego rozrachunku z własną osobą.
Od dwóch lat prowadzę bardzo siedzący tryb życia, bo do pracy nawet nie muszę wstawać z łóżka, wystarczy, żebym sięgnęła po laptopa. A wiadomo, jak to się kończy. Przytyło mi się strasznie. Tak strasznie, że w nic się nie mieszczę. Nic. No, poza tymi dżinsami, które mam na sobie, bluzami i koszulkami. Reszta ubrań wisi bezczynnie, bo albo dopiąć się nie da, albo wyglądam w nich jak baleron w siateczce. Widzieliście w mięsnym? Jak się mięsko przez siatkę przeciska? To ja.
Ostatnio miałam nagranie do TVN Style i nie wiem, czy się przyznam, kiedy będzie emisja programu. Jak pomyślę, że kamera doda jeszcze swoje kilogramy, to moja rozczochrana już całkiem osiwieje.
No, ale nie piszę tego, by się nad sobą użalać. O, nie! Biorę, kochani, dupę w troki! To znaczy wczoraj już ją wzięłam i zaprowadziłam do dietetyczki. Takiej prawdziwej, nie jakiejś co mi suplementy będzie wciskać lub zupki w proszku. Nie! Pani ma mi pomóc nauczyć się odżywiać z uwzględnieniem moich dolegliwości. Ha! Taka jestem. A najbardziej podobało mi się pytanie:
− A jakie są pani plany co do aktywności fizycznej?
I tutaj wewnętrzny rechot mojej duszy. Ba! Plany to ja mam bardzo szerokie: od biegania przez basen, aż po siłownię. Pani się pośmiała, ale kazała mi zadeklarować jakiś ruch. A ruch szarych komórek nie wchodził w rachubę. Zdecydowałam się na steper (pół godziny dziennie) i skakanie na skakance (15 minut dziennie). Tyle dam radę. W końcu jak Kura obiecuje, to Kura dotrzymuje, nie? No, chyba że robi małe odstępstwo… 😈
Można by oczywiście samej spróbować bez pomocy dietetyka. Owszem, ale nie ja. Ja muszę mieć kogoś, kto mnie zważy bez oszukiwania. Bo przyznaję jak na spowiedzi, że nauczyłam się stawać na wadze tak, by troszeczkę zmanipulować wynik. Nie pytajcie po co. Muszę mieć też kogoś, przed kim będzie mi wstyd, że się złamałam i zjadłam cukierka. Muszę mieć kogoś, kto kijem w dupsko przyłoży za wszelkiego rodzaju oszustwa. Bo kury to niestety oszustki straszne. Po przyjściu do domu już próbowałam sobie wmawiać, że to, co pokazała waga u dietetyczki, to wina moich kolczyków, które miałam w uszach. Złote przecież! A złoto swoje waży, nie?!
Ten post piszę po to, by dać Wam prawo do rozliczania mnie z moich postanowień. Jeżeli za cztery miesiące moja waga (albo może lepiej pani dietetyczki) nie wskaże o 12 kg mniej, to można mnie jajami obrzucić. Nawet śmierdzącymi. I przyjmę to z pokorą na monitor.
No, a tak poza tym to cicho sza o tym moim odchudzaniu. Piszę to Wam na ucho, po co ma się roznieść po ineternetach.
Mówię sobie tak z rana samiutkiego-aaa wejdę do Kury-może się złamała?Ha!Jest! 🙂
Dla mnie to jest temat życiowy nr.1.Ja się wiecznie odchudzam.Od każdego poniedziałku,wtorku…..Od każdego 1-go dnia miesiąca…Na każdego sylwestra,wakacje się odchudzam….a raczej mam mocne postanowienie że schudnę.6 kilo-kurna…W łeb o trzech włosach bym się pieprznęła!I to mocno-żeby skutek był.Gówniano słaby ma charakter.
Złamałam się, to fakt, ale musiałam. 🙂 A plan miałam taki, że 6 kg, ale teraz zakładam wersję najbardziej z optymistycznych 12. 🙂 🙂 Mam nadzieję, że dietetyczka w razie potrzeby kijem przez plechy przywali. 😉
Mnie żaden dietetyk nie pomoże…Normalnie kocham boczuś,goloneczkę,chlebuś-aż się normalnie wzruszam i rozpływam na samą myśl….;)
A to już sabotaż!!! Joanno, przywołuję Cię do porządku! 😉 🙂
Mój mąż jest osobą, która stoi nade mną i palcem grozi, gdy zjem coś słodkiego, a jeśli jeszcze się dowie, że zjadła Liona, to już mu ciśnienie skacze, tym bardziej teraz 😉
Życzę Ci powodzenia 🙂
O, nie. Taki mąż z palcem by mnie stresował. 🙂
Bry, bry z rana 😀
A ja już od miesiąca na diecie. Pyszną mam. Ułożoną przez dietetyczkę. Ponieważ posiadałam jakowąś masę mięśniową to nie muszę stosować drastycznych diet z gatunku 1000 Kalorii 😛 Oscyluje wokoło 1600.
Jak dotąd 5,3 kg w dół i pełnia szczęścia na twarzy.
Zdarza mi się też na orbitreka wskoczyć, ale to już inna historia, bo z tym to najgorzej.
Trzymaj się Kurko, dasz radę.
Miłego Dnia
Ja będę mieć podobno 1500, więc może jakoś to przeżyję. 🙂
Kura nie pzeżywaj, bo Ty może jaj nie możesz wysiedzieć i przez to ta Twoja waga. Ty siądź se kochana dobrze na drążku i przeczekaj, panika w tym stanie niewskazana – haha 🙂
Biegam od dwóch lat i nawet nie myślę o nadwadze, a ruch daje poczucie stabilności- bo kto Ci podskoczy, jak wysportowana będziesz ?
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Bieganie to nie dla mnie, na pewno. Jazda na rowerze, owszem, ale nie biegi. 🙂
Spokojnie wystarcza zwłaszcza, że łopatą cały dzień nie machamy 😉
Mam nadzieję. 🙂
trzymam kciuki 🙂
a ja Ci powiem na ucho, że od ponad czterech miesięcy ćwiczę, wstaję cztery do pięciu razy w tygodniu o 4,50 i wyginam ciało śmiało 😉
to jedyny czas w ciągu dnia dla mnie, i tak mi to weszło w krew, że już mi nie przeszkadza tak poranne wstawanie 🙂
także, ten tego trzymam kciuki za nas obie, abyśmy wytrwały w postanowieniu poprawy 🙂
p.s. pisz więcej postów nadliczbowych, bardzo się z tego cieszę 🙂
O, to trzymam kciuki oczywiście. I wierzę, że damy radę. 🙂
Czwartkowy gratis – post od Kury 🙂 Powodzenia i wytrwałości, dietetyk to dobry motywator 🙂
Też tak myślę. 🙂
Anuś!
To ja też się dołączam do tego planu odchudzania. 12 to nie ale z 10 kg zgubić marzenie, póki co…moja aktywność to spacery z psem, ale widocznie za mało tego bo waga stoi, dlatego będę brzuszki trenować, skakankę też mam.
Najtrudniej zrezygnować z pieczywa i ciast…trzymam kciuki, i do dzieła:)
Gosiu, a z czego Ty chcesz te dziesięć zrzucać? 🙂
o wow, nie może być – miłego katowania :DDDDD
Niezły oksymoron Ci wyszedł “miłego katowania”. 😉 🙂
Trzymam kciuki? Choć wiem, że na okres zimowy to raczej ciężko schudnąć, bo mnie wyjątkowo w tym okresie ciągnie do jedzenia i słodkiego przede wszystkim.
Oj, nie nie nie. Żaden sezon zimowy nie może być dla mnie wymówką. 🙂
No, no może z tego powstać kolejny blog o odchudzaniu hi hi
Powodzenia 🙂
Aż tak to nie. 😉 🙂
3mam kciuki. I podziwiam. Plan rozsądny. Bo kiedy widzę reklamy: lekarze są przerażeni, po tym można schudnąć 15 kg w miesiąc… to ja się nie dziwię, że lekarze są przerażeni, jeśli to rzeczywiście prawda. Takiego schudnięcia nikomu bym nie życzyła. Ale te 12 kg w 4 miesiące to już rozsądny plan, więc życzę powodzenia 🙂
Mam nadzieję, że plan uda się wcielić w życie. Kciuki się przydadzą. 🙂
A może by tak machniom? Ty chcesz schudnąć, ja nie umiem przytyć, może oddasz mi kilka swoich kilogramów i wszyscy będą zadowoleni 😀 A tak na serio to trzymam kciuki, żeby silna wola była naprawdę silna i nie sprowadzała Cię na manowce!
Chętnie bym oddała. Szkoda, że nie można. 🙂
I ja trzymam kciuki…. będzie ok….. !
ps. Waga zawsze kłamie -pamiętaj 😀
Kłamie i to strasznie. 😉
Plan masz, a to połowa sukcesu! I Trzymam kciuki, rzecz jasna. I nie pracuj w łużku, bez sensu;) (piszę to z nieukrywanej I bardzo drażniacej zazdrości! Jak ja bym miała w łużku pracować to bym jedynie spała 😉 I to by było moja wymarzona robota!). Pozdrawiam radośnie. Mira
Ha, ha 🙂 Na szczęście wstaję z wyrka i pracuję przy biurku, ale jakbym miała chwilę słabości, to zawsze mogę wrócić do łóżka. 🙂
Ja ostatnio zacząłem chodzić. I co? Szlag mi na miejscu trafił kostkę (no prawie) w każdym razie do tego stopnia, że na razie nie chodzę. Odpuściłem. Został rowerek stacjonarny i ćwiczenia, ech…
Bo to tak człowiekowi zawsze wiatr w oczy. 😉
Na szczęście udowodnione jest, że grubi mają łatwiej w walce z wiatrem ;D.
Kochana ANIU, trzymam kciuki. Ja od miesiąca ćwiczę z Chodakowską, nie jem po 18 i takie drobne nawyki zmieniam. Czuję się znacznie lepiej, wstaję wyspana, pełna energii. Pozdrawiam!
Z jedzeniem po 18 to ja nie mam kłopotu, bo nie lubię jeść przed jedzeniem, więc przynajmniej ten problem mam z głowy, gorzej z ćwiczeniami. 🙂
Trzymam kciuki postanowienie:D
p.s. wiesz może gdzie kupić strusie jajka?
Ha, ha, ha 🙂 Widzę, że ktoś tu jest niedowiarkiem. 😉
ja po prostu motywuję bardziej 😀
Ha, ha 🙂 No tak, spotkanie ze strusim jajem mogłoby być nieprzyjemne. 🙂
ale jajecznica pewnie przednia 🙂
Ha, ha 🙂 Pewnie tak. 🙂
Powodzenia i wytrwałości życzę! W razie czego jajka będę miała pod ręką 😉 .
Ha, ha 🙂 Z jajek proszę zrobić jajecznicę. 🙂
Dobra, z kurkami 🙂 .
Ha, ha 🙂
To trzymam kciuki 🙂
To sama się odchudzasz, a mnie karmisz czekoladkami ? 😀
N wszelki wypadek ogłaszam, że moja koleżanka ma na podwórku dwa strusie :D:D
Ha, ha 🙂 To jest motywacja. 🙂 Strusie jaja.
Aniu, na pewno trochę koloryzujesz i nas kokietujesz 🙂
Widziałam Cię nie tak dawno i wyglądałaś kwitnąco! Na zdjęciach także świetnie wyglądasz!
Wiadomo, trochę ruchu i ćwiczeń nie zaszkodzi, dla zdrowotności 🙂
Życzę Ci duuuużo wytrwałości! I powiem Ci, że ja od 3 tygodni też zaczęłam w domu ćwiczyć. Lepiej się czuję 🙂 Serio! No i do tego chodzę na masaże ujędrniające, bo mam nogi jak flaki…
Bardzo bym chciała koloryzować, ale niestety prawda jest okrutna.
Kciukam za dietkowanie się! Też by mi się przydało… ale motywacji brak….
O motywację najtrudniej, dlatego właśnie takiego samobiczowania tutaj dokonałam. 🙂
Trzymam kciuki za Twoją wytrwałość.
Osobiście nie mogę się odchudzać, bo osiągam efekt przeciwny. Gdy sobie czegoś zabraniam to tak strasznie tego chcę… Dlatego, gdy ciuszki robią się ciut za ciasne zaczynam wertować wegańskie strony, nabieram smaka na te smakołyki i zmieniam dietę. Dogadzam sobie nowymi potrawami i nie czuję straty tylko jakoś tak mi wyjątkowo. A sama wiesz jakie to jedzonko jest dobre.
Mój mąż ostatnio schudł 12 kg. Motywację miał silną, bo zaczęły się dolegliwości zdrowotne. Najpierw ostawił cukier, białą mąkę i alkohol. A potem za radą dietetyczki nabiał i większość mięsa. Mięso jada rzadko, raz w tygodniu a nie kilka razy dziennie jak kiedyś. Schudł w ciągu kilku miesięcy. Teraz czuje się lepiej, dolegliwości ustąpiły i lżej mu.
Tobie zmiana diety tez pomoże nie tylko w wyglądzie, choć wg mnie nie ma się czego aż tak czepiać, ale również w zdrowiu, więc wytrwaj w postanowieniu 🙂
Zgadza się, głównie chodzi o zdrowie i te za ciasne ubrania w szafie. 😉 🙂
Trzymam kciuki i życzę powodzenia 😀
Ważne, że już pierwszy krok zrobiłaś 😉
Najtrudniejszy, bo ważenie się w czyjejś obecności nie jest łatwe. 🙂
Anka … Kuro kochana … Łączę się z Tobą w bólu baleronowych siatek, ale ja to powinnam zrucić ok. 30 kg
Za komentarz niech będą te moje posty:
Ja mojego bloga zaczęłam od tego tekstu:
http://www.przychodzibaba.pl/archiwum-2013/przychodzi-gruba-baba-do-sklepu/
a potem był rachunek sumienia
http://www.przychodzibaba.pl/archiwum-2013/przychodzi-gruba-baba-cz-2/
W takim razie idę zapoznać się z Twoimi początkami. 🙂
Baleron w siateczce? Musi być smaczny 😉
Ok, trzymam kciuki za te 12 kilosów 🙂
A dlaczego aż 12? 6 nie wystarczy?
W sumie wystarczyłoby 6, ale idę na całość. 🙂
matko kochana 12 kg!!!!
a gdzie Ty masz te dodatkowe 12 kilo?, bo na fotkach to ja nie widziałam i w tv też nie, więc może jednak aż tak dużo rzucać ich nie trzeba..
Ale i tak najważniejsze, że postanowienie jest, reszta już pójdzie…
Ja schudłam ostatnio z 40 rozmiaru do 36/38(na kilogramy to nie wiem ile to będzie, bo ja od lat się nie ważę) Mnei udało się schudną tak jakoś zupełnie bezboleśnie i bez dietetyczkowo…ot po prostu mocno ograniczyłam jedzenie i na śniadania zamiast chlebka zjadam owsiankę na wodzie z dodatkiem siemienia, słonecznika i odrobiny bakalii.
Trzymam kciuki Aniu, bo waga wagą, ale samopoczucie jest najważniejsze 🙂
Właśnie to samopoczucie u mnie nie jest najlepsze, kiedy próbuję się w coś wcisnąć. 🙂
“Powodzenia”, ale i “bez przesady” 😉
Dziękuję 🙂 🙂
Twój wpis przypomniał mi, jak jedna pani w wywiadzie powiedziała, że od chwili prowadzenia bloga przytyła 8 kg. Nie mogłam w to uwierzyć, jak można tak sobie szkodzić. Aniu trzymam kciuki i wierzę, że to samobiczowanie Ci pomoże i wyrzeźbisz swoją sylwetkę, a i na psychikę dobrze wpłynie. Zobaczysz, jak się zdziwisz pozytywnie. Wiem o czym piszę. Kijkuję każdego dnia i już się uzależniłam od tego. Takiego uzależnienia Ci życzę. Pozdrawiam 🙂
O to chodzi, że człowiek tego świadomie sobie nie robi, jakoś tak samo się dzieje. 🙂 🙂
Odchudzanie czasem potrzebne, ale ja się pytam: czemu wpierw “leci się” z cycków?:(. Co za okrutny człek to wymyślił?!
A niech sobie leci, oby tylko na cyckach się nie skończyło. 😉 🙂
Kochana jak się sama solidnie z sobą nie rozliczysz i uczciwie, to nikt za Ciebie tego nie zrobi 😉
Dodam tylko małym druczkiem, że ja zwalam na cycki 😉
Ha, ha 🙂 Właśnie się ze sobą rozliczam. 🙂
Jaka ja opozniona jestem. Taki sympatyczny wpis a ja dopiero dzisiaj czytam. Opowiem o moim odchudzaniu. Ja cale zycie jestem na diecie. W tym czasie przytylam jakies 150kg i scudlam jakies 100. Jak to bywa z osobami chronicznie odchudzajacymi sie, z roku na rok coraz ciezej to idzie. Jednakze, od 23 sierpnia do dnia dzisiejszego schudlam 13,1 kg. Hurrrra!! Trzymajcie za mnie kciuki i zycze owocnego dietowania 😀
Trzymam kciuki. Razem zawsze raźniej się odchudzać. 🙂
Witaj Kurko 😉
3mam pazurki za odchudzanie, ale z drugiej strony to dlaczego chcesz nas ‘okraść’ z siebie? przecież to będzie 12kg mniej ukochanej Kury 🙂 😉
co do ubrań, to zapraszam do siebie, zawsze znajdzie się coś za dużego na Ciebie hi,hi,hi /noszę 46/ 😉
Powodzenia i dzięki za nadprogramowy post 😉
Tłusta kura dobra na rosół, ja bym chciała być taką wyścigową. 😉 🙂
Czekam i ‘czymam’ pazurki za nową Kurę ‘Formuły I’ 😉
‘zazdraszaczam’ możliwości normalnego odchudzania, moje to droga przez mękę, ja chcę w dół, a moje choróbska w górę /46 z poprzedniego 52 to już sukces, ale i tak dojdę do celu, a co !!!/
Życzę Ci, aby te nadprogramowe ‘kiloski’ zgubiły się na zawsze i nigdy nie wróciły, a co, niech spadają, przecież nie będziesz za nimi tęsknić 🙂 😉
słonecznej niedzieli 😉
U mnie też nie jest to takie łatwe, bo też choróbska są, właśnie dlatego poprosiłam o pomoc dietetyczkę. I mam nadzieję, że teraz dam radę. 🙂
Również słonecznej życzę. 🙂
Witam, trzymam kciuki oczywiście. Ja od zawsze mam coś nadliczbowego tylko, o dziwo! w ciąży jak jednej tak drugiej zamiast przybierać to ja po 10 kg schudłam. Niestety ciąża to tylko 9 m-c i co dobre się skończyło. Waga oczywiście wróciła. Ostatnio dzwoni do mnie koleżanka ( taka wiecie, wiecznie na diecie) i mówi tak: muszę stosować dwie diety na raz bo jedną to się nie najadam :)) pozdrawiam Marta
Ha, ha 🙂 A mnie ułożyła dietetyczka taką dietę, że (ku swojemu zdziwieniu) normalnie się najadam i nie jestem głodna.
Aniu, no i znowu wyprzedzasz epokę: Przecież o odchudzaniu to ZWYKLE pisze się i mówi wiosną:))
Gratuluję decyzji, odwagi, mądrej konsultacji z fachowcem. Czy jeśłi napiszę, że w lipcu absolutnie nie było widać żadnych “naddatków” zabrzmi nieszczerze?:))
12 kg to poważnie wyzwanie. Podobno dużo trudniej jest utrzymać nową wagę niż po prostu uzyskać ją na pewien czas. Życzę ci aby zmiana była trwała i satysfakcjonująca. I, wierz mi, nawet 5 kg mniej to i tak duża zmiana:))) Ps. Ja pozstaję wierną fanką nordic walking. 2- 3 razy w tygodniu:)) po 6 km… ale pewnie przydaloby się coś dołożyć “pomiędzy” spacerkami. Trzymam kciuki!
Właśnie przez to, że mam dosyć ciągłego odchudzania, chciałabym to zrobić raz a dobrze, z głową. Coś zmienić na stałe. 🙂
Kurko kochana ja to nawet pozbyłam się wagi pod pretekstem że popsuta Hi hi hi I dalej niby coś robię i niby się staram moze za Twoim przewodnictwem dam radę tylko pisz szczerze ze cięzko i walka nie rowna bo czytania o tym jak to szybko poszlo tylko trzeba zacząc nie zniosę Pozdrowka i trzymam kciuki
Bożenko, lekko nie jest. To pewnik, ale na razie daję radę. 🙂
także jestem w trakcie odchudzania. We wrześniu straciłam 3 kg później waga stanęła w miejscu. A Tobie jak idzie?
Dopiero tydzień jestem na diecie. 🙂 Nie jest łatwo, ale dokładnie stosuję się do wskazań dietetyczki. 🙂 Już kilo poszło. 🙂 To jednak dopiero początek. Mężuś właśnie wcina bezy, a ja dzielnie to znoszę. 🙂