Wracamy jakiś czas temu z Mężusiem do domu. Jedziemy autem. Jest ciemno. Wjeżdżamy na rondo. Pomimo późnej pory jest spory ruch. Próbujemy zjechać, ale na pasy wchodzi dwóch pieszych. Nagle stają na środku i cieszą japy. Za nami rządek samochodów, a ci zejść nie chcą. Ja już nerwowo wiercę się na siedzeniu, jakby stado owsików atak przypuściło. Oceniam swoje szanse, bo najchętniej to bym otworzyła okno i „kulturalnie” poprosiła o zejście z drogi, bo panowie najwidoczniej świetnie się bawią. Mężuś spokojnie czeka.
– Przejedź ich – mówię, bo już mnie nerw wziął. Gdybym siedziała za kółkiem, otrąbiłabym ich jak nic. Ale Mężuś zachowuje spokój, czeka. I mówi mi, że przecież właśnie im o to chodzi. Przyglądam się, nie wyglądają na pijanych. Może się naćpali? A może to ułańska fantazja się w nich odezwała? I mieli ochotę „coś” zrobić, a że jedynie wymyślili stanie na ulicy, to przecież nie ich wina a lekko ograniczonej „fantazji”. No, ale przyznaję, że duzi są. Dwa napakowane osiłki, które szukają okazji do bójki. I przyznaję. Mnie udałoby się im sprowokować. I już oczyma wyobraźni widzę, co by się działo, gdybym ja prowadziła. Pewnie bym nie wytrzymała, otrąbiła, okrzyczała i taranem próbowała wziąć. Ale już widzę, jakie bęcki by mi sprawili. Za włosy, z auta i z kopa, i z kopa. Brrrr. Siedzę więc cicho, w końcu Mężuś kapitanem tego okrętu. Wreszcie jak już widzi, że faceci się nie ruszają, tylko stoją i cieszą się, że rondo zakorkowane, wjeżdża prawą stroną na krawężnik i ich wymija. Za nami kierowcy robią to samo. A dwa dupki rżą na całego. Bo to taka zabawa, że uśmiać się można po pachy.
I tak się czasami zastanawiam, co takimi ludzikami kieruje. Dwóch dorosłych, zdrowo po 30 napakowanych gostków roznosi ułańska fantazja i ruch na rondzie tamują, czekając tylko na okazję, by wywołać burdę. I wtedy mi jakiś znajomy obraz nagle zaświtał w mojej rozczochranej. O, kurza twarz! Toż pamiętam, jak ja (jako nastolatka) z moimi trzema koleżankami jako świeże „adeptki” sztuki walki, dokładnie AIKIDO, łaziłyśmy po mieście w nadziei, że nas ktoś napadnie. Jak nas wtedy roznosiło! Moc w nas taka była już po pierwszym tygodniu trenowania! Fakt, że nie zaczepiałyśmy nikogo, nie wdawałyśmy się w bójki, ale marzyłyśmy po cichu, żeby tak ktoś zza rogu wyskoczył i spróbował swoich sił. Oczywiście te „marzenia” uruchamiały się tylko wtedy, gdy byłyśmy razem. Jak już każda sama szła ulicą, to takich durnych pomysłów nie miała. I całe szczęście, że nie wszystkie „marzenia” się spełniają, bo pewnie teraz bym rączki albo nóżki nie miała w całości. Ech, jak człowiek młody, to głupi. Tylko że te gostki zdrowo po trzydziestce, więc jakoś durną i chmurną młodością ich zachowanie trudno usprawiedliwić. No, chyba że dojrzewanie im się mocno przesunęło w czasie i ledwo z pieluch wyrośli. Tacy troglodyci naszych czasów.
No cóż, wreszcie doganiamy Zachód. Przed nami jeszcze nieco czasu, i wreszcie będziemy się poruszali samochodem tylko przez centralne ulice miast, tylko w dzień, i tylko tam gdzie policja będzie mogła dotrzeć w czasie, gdy nasze opancerzone szyby wytrzymają ataki z zewnątrz. Oczywiście wyjście z samochodu to natychmiastowa śmierć, albo co najmniej brutalny rozbój. Na Zachodzie już znaleziono na to sposób, wybudowano autostrady nad miastami. Miejsca rozpoczęcia jazdy i jej zakończenia obsadzono ochroniarzami. Tak wkraczamy w XXI wiek …
Ha, ha 🙂 Brzmi jak fragment scenariusza filmu sensacyjnego. 🙂
Niestety to jest samo życie. Przez nowojorskie dzielnice, np. Chinatown, Long Islands, czy Bronx, przejeżdża się autostradami, które mają po obu stronach betonowe ściany. Teraz najgorzej jest w Indiach, Meksyku, i Brazylii. To efekt coraz większego rozwarstwienia społecznego.
Niestety u nas to rozwarstwienie też jest coraz bardziej widoczne.
Haha – może myśleli , że robią bramę weselną i zaraz ktoś wyjdzie do nich z flaszką 😀
Nie napisałaś jak się skończyło 😀 Długo musieliście czekać ? 😀
W sumie niedługo, chyba z pięć minut, ale sama byłam ciekawa, jak oni długo tak tam wytrzymali. Za nami samochody też przejechały lekko po chodniku. 🙂
Mózgi jak orzeszki , testosteron nosem wychodzi a przysłowie znaja jedno-gdzie ludzi kupa tam Herkules dupa
Pewnie, że tak. Testosteron to normalnie parował wszelkimi otworami. 😉
“Przejedź ich”-normalnie umarłam haha!Sadystka !!! 😉
Ha, ha 🙂 Jak to powiedziałam, to następna myśl była taka, że mogliby nam lampy w samochodzie potłuc, a szkoda by było. Lamp oczywiście. 😉 🙂
Pojeby leśne! Przepraszam za wyrażenie, ale u nas panuje takie właśnie określenie na podobnych typków 😉
Ha, ha 🙂 Określenie całkiem niezłe. 😉 🙂
Tak, a akurat teraz pojeb leśny puszcza głośno muzykę i robi niezłą imprezkę. Sąsiad z góry…a sam skargę pisał na młodego… Jak to człowiek czasem jest mądry w gębie 🙁
Niestety tak czasami bywa.
A może to byli spokojni ludzie, którzy postanowili sprzeciwić się codziennemu pośpiechowi w ten oryginalny sposób? 🙂
To szkoda, że wybrali do tego późny wieczór. 😉
Przerażają mnie takie indywidua… Ale świetnie Cie rozumiem, bo moja pierwszą myślą też byłoby “przejedź ich” w takiej sytuacji 😉
Ha, ha 🙂 Dokładnie. Bo co innego z takimi zrobić? 😉 🙂
Ech, pisałam szybko i dopiero teraz zauważyłam, że pozjadałam polskie znaki :/ Przepraszam!
To pewnie dla mnie byłby ten program kursu w którym brałaś udział 😉
Ha, ha 🙂 Każdemu się może zdarzyć. 🙂
chyba nie wytrzymałabym, mogłoby mnie ponieść 🙂
no cóż betonowe słupki i tyle 🙂
W takich sytuacjach trudno zachować spokój. 🙂 Choć mój Mężuś potrafi. 🙂
Hahaha, to tak jak mój, i chyba taki uklad jest niezly:D
Bardzo niezły. 🙂 🙂
Dla nich to pewnie świetna zabawa była.. rzeczywiście jacyś niedojrzali ;]
Tak, zapewne dobrze się bawili. Później mieli co opowiadać znajomym. 😉
Tak mieć w samochodzie pod ręką jakąś kamerkę (komórka, aparat fotograficzny czy cokolwiek), nagrać i na policję przesłać… Nie, od razu by interwencji nie było, ale przecież jak łapią fotoradarem to też zdjęcie z przejażdżki przychodzi jakiś czas później…
Podejrzewam, że policja raczej by sobie nimi głowy nie zawracała.
Kura, to Ty nic nie wiesz?
Mózg u mężczyzny rozwihja się tylko do piątego roku życia!!!!
Niektórzy mężczyźnie świetnie kamuflują tę niedogodność i w zestawieniu z dobrze dobranymi partnerkami świetnie radzą sobie z tą niedogodnścią, ale tylko niektórzy:)
Pozdrawiam serdecznie
Ha, ha 🙂 No, Asiu, teraz to się naraziłaś męskiemu rodowi. 😉
A ja bym przejechała.
Gdybym miała prawo jazdy 😛
Ha, ha 🙂 🙂 W końcu Anka jesteś, nie? 😉
Też bym przejechała gdybym miała prawo jazdy. Może dlatego go nie robię?
Ha hahahaha 🙂 Bardzo dobry powód 😀
Ja też na tego typu delikwentów mam awersję i zdarzyło mi się powiedzieć do Męża nie raz (tak jak Anka sama nie mam prawka): “Rozjedź ich proszę!” Jednak zawsze mi wytłumaczył, że tego nie zrobi, bo jak za człowieka pójdzie siedzieć ;).
Właśnie o to chodzi, że rozjedzie się gnidę, a siedzi się za człowieka. 😉
Jak znam siebie, to pewnie wyszłabym i rozpoczęła dyskusje, a potem wzięła nogi za pas, bo z takimi osiłkami, to nigdy nic nie wiadomo. Pozdrawiam
To dokładnie jak ja, choć pewnie próbowałabym najpierw “taranem”. 😉
a takich tryglotów – jak to pięknie określiłaś – jest niestety sporo i mam tą wątpliwa przyjemność, spotykać ich dość często na mojej drodze. aż dziw, że jeszcze nikogo nie zabiłam 😀
To takie ćwiczenie cierpliwości. 🙂
Działo się to parę lat temu.
Jechałam ulicami mojego miasta. W pewnym momencie na jezdnię wszedł mężczyzna. W tym miejscu nie było przejścia dla pieszych. Jechałam powoli i dlatego zdążyłam zahamować. On uderzył z całej siły pięścią w szybę mojego samochodu i zaczął wrzeszczeć. Też wstrzymałam ruch na parę minut. Strach który mnie wtedy ogarnął był paraliżujący. Odjechałam, kiedy całkowicie zszedł z ulicy. Na szczęście nie uszkodził szyby.
Podejrzewam, że facet był pijany.
Dobrze, że jechałaś powoli. Z takimi to nic nie wiadomo, ale w razie jakiego wypadku, to i tak człowiek miałby wyrzuty sumienia.
Wkurzało mnie to strasznie. Takie dwa buraki, których o wiele mniej, a jednak wszyscy ustępują. Gdyby tak z dwóch, trzech aut wysiedli kierowcy z pasażerami, to by pewnie barany odpuściły. Ale że nikt się nie ruszył, to i barany radość miały. Smutne…
Masz rację. Tylko temu pierwszemu najtrudniej zawsze wysiąść. A ja nie ukrywam, że lekko się wystraszyłam.
Domyślam się. Ja też nie wysiadłbym jako pierwszy. I właśnie widzisz – mądry zawsze glupiemu ustąpi i dlatego ten świat tak wygląda… 😉
Niestety, tak to jest.
I znudziło im się w końcu to czekanie?
Prawie jak w samo południe 😉 Tylko za maską buraki nie kowboje.
Ha, ha 🙂 Nie wiem, bo odjechaliśmy, więc trudno powiedzieć, jak długo tam sterczeli. 🙂
Pewnie spotkaliście tzw. wiecznych nastolatków. Przypuszczam, że byli naćpani i szukali okazji do bijatyki. Wiem, że człowiek się wkurza, ale lepiej takich ominąć, ponieważ gdy “ruszysz gó..o, to śmierdzi” 🙂
Przywalisz kretynowi, a będziesz odpowiadać za pobicie człowieka.
Do takiego samego wniosku doszliśmy. 🙂
skąd a to znam.. a przechodził wam ktoś kiedyś tip-topem?? na najbardziej ruchliwym skrzyżowaniu?
albo jedzie w zabudowanym i w miejscach gdzie nie można wyprzedzić taki baran 40-0 a tam gdzie można przyspiesza do 100 żeby go nie wyprzedzić..
teraz już wiem o co takim ludziom chodzi..
A jakże! A wtedy taki nerw człowieka bierze, że w wyobraźni tętnicę przegryza. 😉