Kobiety lubią zmiany. I w zasadzie nie mam pojęcia dlaczego tak jest. Jak meble stoją za długo w jednym miejscu, to nagle olśnienie i bach szafa wędruje na przeciwległą ścianę, a kanapa w róg. No, ale złośliwie ktoś tak sprawił, że szafy są teraz „pod zabudowę”, więc poszaleć nie można.
Można natomiast zmienić co innego. Wczoraj postanowiłam poddać się metamorfozie i odwiedzić „studio fryzur”, poprzedzając wizytę bardzo dokładnym wywiadem na temat miejscowego mistrza fryzjerstwa. I poszłam. Poprosiłam pana o radykalną zmianę. I żeby humor mi się poprawił, i żeby rozjaśnić twarz, i żeby ogólnie weselej było i piękniej.
No, ale pan jak popatrzył swym mistrzowskim okiem, jak pooglądał włosy, sprawdził paletę kolorów, to stwierdził tak, jak dotychczasowi fryzjerzy (i nawet nie mistrzowie), że niewiele się da, bo kręcone. Wiedziałam, że z taką rozczochraną to ja mogę sobie sama nożyczkami przed lustrem, bo i tak efektu widać nie będzie. Ale liczyłam na cud. Cud jednak nie nastąpił. Wyglądam dokładnie tak samo. No, może kolor się zmienił, ale bardzo, bardzo delikatnie. W zasadzie nie widać.
Muszę jednak przyznać, że miło było, przyjemnie. Mistrz nożyce chwycił i jak zaczął nimi wywijać, że z podziwem spoglądałam, bo to wyglądało, jakby właśnie startował w jakichś zawodach. Ciach-ciach. A włosów spada niewiele. To jest sztuka! Najprzyjemniejsze było mycie i masowanie łepetyny. I już stwierdziłam w myślach, że ja będę tutaj co dzień przyłazić, coby po głowie ktoś poczochrał z taką wprawą.
Efekt jest taki, że włosy wyglądają zdrowiej. I nic poza tym. Kolor prawie ten sam, układ fryzury kompletnie bez zmian, nawet nie widać, że mi końcówek ubyło. Na szczęście rodzinę ostrzegłam przed wyjściem, że jak wrócę, to mają być achy i ochy.
Przyszłam do domu. Nikogo nie ma. Patrzę w lustro. Kurza twarz! Toż przecież ja nawet nie widzę, żeby zmiana jaka nastąpiła. Od czego jednak wiara w dobry przepływ informacji? Biorę kartkę, czerwony flamaster i piszę do Mężusia jasne wskazówki, co i jak ma zauważyć. I kładę mu na biurku przed kompem. Nie sposób ominąć wzrokiem. No, ale okazuje się, że Mężuś do serducha sobie wziął moją wizytę u fryzjera i pochwalił od samego wejścia. To się nazywa bystre oko wyćwiczone przez lata!
Anno choć fryzura nie uległa wielkiej metamorfozie najważniejsze jest lepsze samopoczucie 🙂 Nie wiem skąd to się bierze, ale mam takie samo uczucie błogości podczas wizyty w salonie …..potem jednak przychodzi rozczarowanie. buuuuu.Mężuś Twój spisał się na medal:) mój tylko patrzył czy przypadkiem nie wróciłam w krótkich włosach 😉 miłego dnia pozdrawiam serdecznie 🙂
U mnie krótkie to byłby już koszmar nad koszmary. 😉 🙂
Pozdrawiam również 🙂
Na szczęście w modzie męskiej od kilkunastu lat jest tak, że nieogolony kloszard, któremu wcześniej ostrzyżono i ogolono łeb ze względu na wszy, i który właśnie nocował pod śmietnikiem, jest jak najbardziej trendy – pod warunkiem, że się na niego patrzy z “odległości zapachu”.
Były jednak takie piękne czasy, że panowie CODZIENNIE chodzili do fryzjera na golenie, perfumowanie i przycinanie włosków w nosie i uszach. I komu to przeszkadzało?
I jeszcze to golenie odbywało się za pomocą brzytwy. 🙂
Widziałam kiedyś jak Cejrowski był u takiego golibrody. Toż on cuda wyczyniał z Wojciechem. Rzeczywiście nawet włoski z uszu usuwał. No i oczywiście była brzytwa. U nas to już chyba nie ma takich mistrzów brzytwy i nożyczek…
Brzytwą to chyba nawet zgodnie z prawem nie można golić. Fryzjerzy czasami przycinają nią włosy, ale kiedyś czytałam, że brzytwa jednak niszczy włos. Nie wiem, ile w tym prawdy.
Taka chwila piękności dla siebie działa cuda.
Niestety w naszej rodzinie robię również za fryzjera i siebie też strzygę 🙂
A ja dzisiaj już kompletnie tego czegoś na głowie nie mogę ułożyć. Jajo stwierdziło, że mam całkiem niezłe afro. 🙂 🙂
Przynajmniej nie masz niesfornych kosmyków, cała fryzura jest nieposkromiona. Pasuje do Ciebie i Twojej natury 😉
Niestety też to stwierdziłam. Pokręcony charakter na czerep mi się rzucił. 🙂 😉
ha ha ha 😀
Ostatnio też byłam u fryzjera, jako że mam proste włosy to domownicy nie mieli problemu, aby to, że ścięłam zauważyć 🙂
Bystrego masz męża, albo ma bardzo dobrą pamięć 😀
Ps. Liczyłam na zdjęcie tej metamorfozy 😀
Niestety żadnej metamorfozy nie widać. 🙁
I to jest właśnie to 🙂 Po co się łudzić, skoro można samemu wszystko tak zorganizować, aby było dobrze 🙂 I potem nie ma pretensji nikt do nikogo 🙂
Ja tam też od razu kawa na ławę i mówię: Chwal! Podziwiaj! Więc mam co mi trzeba 🙂
I przynajmniej facet ma jasny komunikat. 🙂 🙂
To poproszę o konkretne wskazówki, jak wyćwiczyć Męża, bo mój nie zauważył, kiedy wróciłam od fryzjera. Nawet, jak dość mocno ścięłam włosy. Ostatnio farbowałam się na jasny blond. Ogólnie mam jasne włosy, ale chciałam ożywić kolor i nadać im połysku. Mąż nie zauważył zmiany. Wczoraj zafarbowałam włosy na blond, jeden odcień ciemniejszy. Wtedy mąż zauważył, bo kolor nie wyszedł taki, ja na opakowaniu, tylko bardzo ciemny:( Teraz muszę czekać, aż kolor się troszkę zmyje i wrócić do jaśniejszego koloru.
Ha, ha 🙂 Napisz mu kartkę. Albo wieczorem w łóżku kilka razy powtórz, że idziesz do fryzjera i oczekujesz pozytywnej reakcji. Ha, ha 🙂 Na mojego podziałało.
U mnie w domu szybciej zmianę fryzury albo nową bluzkę zauważy mój 3-letni syn niż mąż. I może dobrze 🙂 ten młodszy nie pyta o cenę 😉
Ha, ha 🙂 No, to ważne, bo cena może zniszczyć efekt. 😉
grunt, że zauważył;)) hehehehehe to się nazywa delikatna sugestia;P
Trzeba sobie radzić. 🙂 😉
Jeśli nie jest gorzej, należy się cieszyć 🙂 Zawsze można trafić na “mistrza”, który uzna, że da radę dokonać spektakularnej metamorfozy i później chodzić w twarzowej czapeczce. Albo dostać się w ręce niedoświadczonej fryzjerki i wracać do domu z reklamówką na głowie. To drugie akurat wiem z bolesnego doświadczenia 🙂
Ha, ha 🙂 Na wszelki wypadek miałam czapkę w torebce. 🙂
Ja serdecznie nie lubię tego “mycia”, “głaskania” i tego typu atrakcji. Nastawiona jestem tylko na efekt. I właśnie ciągle jestem na etapie “Czy chce iść do fryzjera” i “Co chcę sobie z głową zrobić”.
Też bym chciała być nastawiona na efekt, ale okazuje się, że do końca życia będę z tą sama fryzurą.
Z taką fryzurą jak Ty masz, też mogłabym być do końca życia 😉
To się tylko tak wydaje, chociaż faktycznie dostrzegam tego plusy. 🙂 🙂
kurcze a mój to nawet brwi wyczaił i zamruczał 😛
Oj, mój by tego nie zauważył. Jeszcze jakby okularów nie założył, to już w ogóle byłoby bez szans. 🙂 😉
Ta kobieca potrzeba zmian 🙂 Wszystkie moje znajome mają przynajmniej raz w roku potrzebę jeżdżenia z meblami albo eksperymentowanie z kolorami na ścianach. A jak nie mogą tej potrzeby zrealizować we wnętrzach to lecą z łepetyną do fryzjera.
Ostatnio w gronie przyjaciół o tym rozmawialiśmy i okazało się, że panowie też mają co jakiś czas potrzebę zmiany, ale żeby żony nie zmieniać to wystarczy im pozwolić zmienić samochód. Taki czarny humor czasem nam dopisuje 🙂
Ha, ha 🙂 Ale coroczne malowanie ścian to musi być koszmar. 😉
Dlatego mąż, gdy widzi moja zamyśloną twarz i tajemnicze wpatrywanie się w ścianę, nie docieka tylko wyskakuje z kasy i wysyła mnie do fryzjera 🙂
Ha, ha 🙂 Też nieźle wytrenowany. 😉 🙂
Mam koleżankę, która ma takie kręcone włosy. Próbowała dawniej nawet żelazka- nie pomogło! Prostownica- nic z tego!- niebawem znów wracały loczki i skręty. Mnie bardzo podobały się jej włosy, ale ona chciała chociaż raz mieć prościutkie i gładkie:)
inna kwestia-zniknęły już dawno zwyczajne usługi fryzjerskie. Pojawiły się “salony fryzur’ i “studio fryzur”- ale to dotyczy chyba tylko kwoty, jaką trzeba wydać za niemal taką samą fryzurę.Miłego dzionka!
Kiedyś też kilka razy wyprostowałam. Jednak nikt mnie na ulicy nie poznawał. A jak zobaczyłam siebie na zdjęciu, to stwierdziłam, że natura wie, co robi. Z kręconym łbem trochę młodziej się wygląda. 🙂 Natura wie, co robi. 🙂
Kartka przed monitorem- POMYSŁ DO OPATENTOWANIA.
Już piszę wniosek o patent. 🙂 😉
Klik dobry:)
Ty się Kurka nie metamorfozuj lepiej, skoro Mężuś pokochał taką a nie inną, o! A twarz rozpromienia miłość, a nie kolor farby,o!
No, to powiedziałam, co wiedziałam, o! 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
Dobry. 🙂 Wiesz, wiosnę poczułam za oknem i chciałam jakiejś zmiany na łepetynie. 😉 🙂
Twoja fryzura to dar. Nie dość ,że Ci w niej ładnie, pasuje do Ciebie to jeszcze jest fantastyczna z innego powodu. Ty nigdy nie będziesz miała wstrząsu mózgu, bo niby jak? Amortyzacja ,że hej. I tego Ci ludzie zazdroszczą.
Ha, ha 🙂 Z tej strony nigdy na to nie spojrzałam, ale to jest genialny argument. 🙂
Trzeba sobie zdawać sprawę z tego co się ma, zawsze to podkreślam
Człowiek sobie zdaje sprawę, ale czasami liczy na cud. 😉 🙂
Pomysł z kartką przedni 🙂 Zupełnie nie wiem, kto wymyślił, że mężczyźni to wzrokowcy 😛 Może ten brak uwagi dla zamian na głowie spowodowany jest częstym gapieniem się w dekolt lub na nogi 😉
A co do samych zmian, to jestem chyba z tych nielicznych co szaf i mebli nie przestawiają, bo zwyczajnie ustawienie optymalne ma 😉 Z fryzem to samo. O dawna około – irokezowy blond 😉
Z meblami też za bardzo nie szaleję, bo w sumie chyba stoją tam, gdzie powinny, ale jakaś zmiana od czasu do czasu mi się zamarzy. 🙂
Jak ja uwielbiam jak mi ktoś przy włosach majstruje-pełny relaksik i od razu spać mi się chce.Ale że włosy mam aż całe trzy więc zbyt długo ta przyjemność nie trwa-jeszcze dobrze nie usiądę i fotela nie zagrzeję a już schodzić z niego muszę 🙂
A masaż głowy? Toż to super rozkosz. 🙂 🙂
No patrz. To trzeba chłopu powiedzieć, że coś się zmienia? A ja niepotrzebnie się ciskałam, gdy zmieniłam kolor z rudych na ciemny fiolet, czy z włosów “do pasa”, zrobiłam włosy “do ramion”. Nigdy nie zauważył…
Ha, ha 🙂 Bo chłop powinien mieć jasny komunikat. 😉 🙂
Ja jak każda kobieta też lubię zmiany. Tylko, że z meblami nie jeżdżę, bo wszystko jest ok. Dlatego zawsze powtarzam: nie chcę zmienić męża, to chociaż z fryzurą coś poszaleję. A z tym szaleństwem to oczywiście przesada, bo gdybym się obcięła na krótko, to chyba bym musiała męża zmienić. Ale lubię ten przyjemny masaż. I w ogóle to lubię iść do fryzjera, bo jakoś tak milej się robi, jak człowiek przynajmniej odświeży fryzurkę.
A właśnie po ostatniej wizycie to mąż tylko popatrzył (owszem zauważył) wieczorem stwierdził, że są co raz krótsze. Dopiero na drugi dzień, że fajnie 😉
Ha, ha 🙂 To ja poszłam po całości, bo męża kilka lat temu też zmieniłam. 😉 🙂
Gdzieś kiedyś czytałem, że my, faceci, postrzegamy kobiety jako całość, dlatego nie zauważamy drobnych zmian w całości wizerunku i stad te nasze braki komplementów dot. samej fryzury, ale nad całością image’u ochy i achy zawsze ;).
Ha, ha 🙂 Dobrze, że nad całością panujecie. 😉 🙂
No ba ;). W całości to zawsze pełna kontrola ;D
Pomysłowa jesteś 😀
A jakże! Sama z sobą się nie nudzę. 😉 🙂
Co do kartki to moja Zona na drzwiach wyjściowych umieściła kartkę uwaga śliskie schody, gdy warunki się zmieniały tak ,że nad tym nie można było zapanować a ja po cichu zmieniłem tę kartke na inną z napisem Ale jestem piekna – śmiechu było co niemiara
Ha, ha 🙂 Pomysłowo. 🙂
Mój nawet z kartki by nie zauważył…
Szczęściara!
Ha, ha 🙂 Wiesz, my starsi jesteśmy, to może więcej doświadczeń mamy, więc obydwoje wiemy, czym grozi niezauważenie takiego drobiazgu. 😉 🙂
ja również lubię zmiany – zawsze powodują u mnie polepszenie nastroju 😉
a co Twojego Męża -to gratuluję, nie każdy niestety taki jest 😉
Właśnie o to chodzi, żeby nastrój był lepszy. 🙂 🙂
Trzymaj kciuki, ja idę pod nożyczki jutro 🙁 Nie lubię…
Trzymam. 🙂
Być kobietą pozdrawiam
WALENTYNKA DLA CIEBIE-klik
Ha, ha 🙂 Dziękuję za piękną walentynkę. Jesteś pierwsza. 🙂 🙂
Kiedyś fryzjerka powiedziała mi, że z takimi delikatnymi blond pasemkami, takimi refleksami słonecznymi byłoby mi ładnie. Nie miałam czasu na chodzenie do fryzjera celem zafarbowania się. Ale tak sobie któregoś razu wyszłam ze szpitala po końskiej dawce sterydów przypomniałam sobie, że czas wyrobić sobie dowód osobisty, czyli potrzebuję zdjęcia. No to do fryzjera i pomyślałam, że może te jasne refleksy. I tak wydawało mi się, że się z fryzjerem dogadałam o co mi chodzi. Okazało się, że tylko mi się wydawało – miałam refleksy naturalnych włosów w blond czuprynie. Przychodzę do dom, a Małżonek z przerażoną miną: osiwiałaś?!?! Dzieci natomiast przywitały jakby żadnych zmian nie było. A jak Małżonek tylko włosy obetnie to przez parę godzin taty nie poznają.
Ha, ha 🙂 To kiedyś, jak moje Jajo było małe, wróciłam od fryzjera, a ono: “Mamuś, musisz iść jeszcze raz, bo on ci straszną szopę zrobił”. 🙂 😉
Mąż nie zwracał uwagi na żonę. W końcu ta zdesperowana założyła maską gazową na twarz i tak go przywitała, gdy ten wrócił z pracy. Mąż jak gdyby nigdy nic.
– Nic nie zauważyłeś?!
Mąż patrzy, patrzy pstryka palcami i mówi:
– Brwi ogoliłaś.
Także ciesz się, że pochwalił 😛
Ha, ha 🙂 Oj, Anka, widzę, że Ty dbasz o mój dobry humor. 🙂 🙂 Ha, ha 🙂 🙂
Teraz to już bezinteresownie 😛 😉
cóż… ja nie wydobyłam z pewnego gardła ani pół słowa zauważalną zmianą koloru oraz obcięciem dobrych 10 cm z długości …
Ha, ha 🙂 Oporne to gardło. 😉