Dzisiaj sobie zrobię sentymentalną podróż. Pamiętacie budki telefoniczne? Nie wiem, czy jest w naszym pięknym kraju jakieś miasto, w którym jeszcze można je znaleźć. Nie wiem też, czy macie z nimi jakieś skojarzenia. Ja zapamiętałam je w nie najlepszej formie. Zawsze mi się wydawało, że są zdewastowane, a słuchawki wyrwane. Niedaleko mojego domu przy poczcie były trzy automaty telefoniczne, w tym jeden niziutki dla niepełnosprawnych. I nieraz zdarzało mi się kurczyć przy takim telefonie, bo okazywało się, że tylko ten działał. A że wysoka ze mnie kobitka, było to nie lada sztuką wygiąć się tak, by wykręcić numer, a potem rozmawiać. Długość kabla nie pozwalała na wyprostowanie, więc nie można było sobie pozwolić na poplotkowanie z koleżanką, należało przekazać informacje i już. Inaczej kręgosłup był mocno nadwyrężony.
Przypomniały mi się te „nasze” budki telefoniczne podczas pobytu w Szwajcarii. W niewielkim miasteczku liczącym około 1700 mieszkańców budki telefoniczne poustawiane były na przystankach i w miejscach często uczęszczanych. Można było wejść do środka, przed deszczem i wiatrem się schronić i dyskusje przez telefon prowadzić. Zastanawiałyśmy się z Uląbrzydulą, po jaką cholerę w dobie telefonów komórkowych budki telefoniczne i to w takiej ilości. No, okej, może jedna by wystarczyła, ale tam było ich kilka. Ponadto co z miejscowymi wandalami? Wyginęli, czy co? Takie zaniedbanie, żeby budki telefonicznej nie zdewastować? W środku czysto, słuchawka na miejscu, wszystko działa, jest sygnał. Sprawdzałam osobiście. Niemalże inspekcję sanitarno-telekomunkacyjną przeprowadziłam. Przecież nasi wandale, by tak nie nawalili. Budkę trzeba by było zdewastować, toż to sprawa honorowa przecież. A ci Szwajcarzy to jakieś niemoty. Tak się z Uląbrzydulą zastanawiałyśmy, czy to nie relikty przeszłości. Były tam od wielu lat, zadbane, niezniszczone, to po co likwidować. Ale jakoś tak za nowo wyglądały, jakby je kto konserwował, sprzątał, dbał o nie. Aparaty wymieniał na bardziej nowoczesne. Toż to brzmi jak scenariusz filmu science fiction, nie? Sprzątać i dbać?
No, bo powiedzcie, po cholerę takie budki telefoniczne w dobie telefonów komórkowych? I dlaczego są kraje, gdzie nie wyrywa się słuchawek albo nie używa budki jako toalety? Jak to możliwe, żeby wandalizm na świecie nie rozkładał się równomiernie? I przez to my nadwyżkę takich osobników posiadamy, a Szwajcarzy deficyt.
* Zdjęcie z Wikipedii
Nie każdy ma telefon komórkowy np ja nie mam. Budki też służą do wezwania pomocy np jak ktoś nie ma kasy na swoim telefonie lub jego brak. W Polsce budki są obecne nadal tylko rzadko są one sprawne. Przeważnie mają urwaną słuchawkę. No albo jest wysmarowana odchodami. W niektórych krajach ludzie dbają o wszystko i mają wysoki poziom kultury. W Polsce poniektórzy ludzie mają chlew w domach to co dopiero taki by dbał o dobra innych.
Niestety jest tak jak piszesz, szkoda, że nie umiemy dbać o to, co jest wspólne.
Nie każdy ma telefon, no tak, choć to rzadkość, ale się zdarza.
Klik dobry:)
Do szwajcarskiej budki telefonicznej do swojego syna dzwoni z Polski moja znajoma, gdy chce dłużej porozmawiać (syn nie ma stacjonarnego telefonu). Twierdzi, że to tani sposób na pogaduszki. Na komórkę za drogo jej.
Pozdrawiam serdecznie.
Aaaaaaa… z niektórych budek szwajcarskich można wysyłać wiadomości tekstowe SMS.
No, proszę 🙂
To też dobre wytłumaczenie. Faktycznie dzisiaj nie wszyscy mają stacjonarne telefony, a tak przecież jest taniej. 🙂 Pozdrawiam również. 🙂
Syn tej znajomej twierdzi, że Polacy w Szwajcarii kupują karty i często korzystają z budek zamiast swoich telefonów komórkowych.
No, ale nie o tym post, a ja tu “reklamuję” budkowe połączenia, hi, hi…
Co do braku wandali. A pamiętasz w Thun zamek nocą? Wszystko pootwierane!
Pamiętam.
Właśnie to jest dziwne, bo u nas byłoby to niemożliwe. Zaraz by coś zginęło, głupie kable, byle miedziane, można opchnąć. 😉
Albo plecaki na przełęczy Gemmi, czy walizki gdziekolwiek w pociągu – bez trzymania ich na oku. Gdzież bym u nas swoje bagaże zostawiła bez dozoru?!
Albo ten starszy Szwajcar, który w pociągu na stoliku zostawił włączonego laptopa, komórkę i poszedł na dół do WC.
Cyba to wszystko opiszę 🙂
I narty zostawione przed sklepem 🙂
Puenta jest najlepsza ! 🙂
Cieszę się, że Ci się podoba 🙂
Nasi to nic nie potrafią szanować. U mnie na wsi jest przystanek na którym całymi dniami przesiadują tzw. Przystankersi hehe . Ale co za matoły co im nowy przystanek wstawią to za tydzień już nie istnieje , a później im na łeb pada. Wolemysli.blog.pl
Ja bym proponowała zebrać doborową grupę naszych polskich wandali i wysłać na stałe do Szwajcarii. Sprawiedliwość i równość musi być!
W paczce ich wysłać, przewiązanej kokardką 😉 w ramach niespodzianki 😉
Ej paskudy jedne – oni Was grzecznie i z honorami a Wy im taki prezencik ?
Kiedyś, kiedyś w Danii tak było.Miło , uprzejmie, kulturalnie. Moja matka torebkę z z zawartością w przymierzalni zostawiła – na drugi dzień torebka w takim samym stanie została zwrócona. A później “prezenty z kokardką” zaczęły hurtowo przybywać i już nie było tak miło. Nadszedł taki czas, że jak ktoś w sklepie mówił po polsku, to zaraz anioł stróż krok w krok za delikwentem chodził…
Tak mi się jakoś refleksyjnie zrobiło, bo wiem że żartujecie (żeby nie było, że jakaś ponuraczka).
A ja już zdążyłam pomyśleć, że jakaś ponuraczka 😉 😉 😉
Narody sąsiednie szybko się jednak uczą, że o mienie trzeba dbać i zabezpieczać przed najazdem polskich (i nie tylko) złodziejaszków, wandali itp. 🙂
W Londynie też budek telefonicznych sporo i tak na oko powiedziałabym, że 30% zdezelowanych (a we wszystkich znajdziesz wizytówki tzw. “masażystek”). Wandali tam chyba więcej niż w Polsce, ale widocznie preferują inne obiekty.
Czyli jednak jest sprawiedliwość na tym świecie 😉 😉 😉 że nie tylko u nas jest ich tak wielu.