Są takie sny, które gniotą i nie dają o sobie zapomnieć. W dodatku ma się wrażenie, że prorokują coś złego. Niby to tylko sny. Niby… A jednak trudno ot tak przejść obok nich obojętnie.
Śniło mi się, że moja mama nam uciekła. Najpierw próbowała przewrócić ścianę z czerwonych cegieł. Chwiała się i wiedziałam, że zaraz runie, więc chcieliśmy z tatą ją przytrzymać. W tym momencie mama nam uciekła. Najpierw śmialiśmy się, że nas przechytrzyła. Zaraz jednak ruszyliśmy za nią, musieliśmy ją znaleźć. I nie wiem, jak to się stało, że mama wreszcie się znalazła. Wtedy stwierdziłam, że trzeba jej zrobić ząb, bo się ułamał i wypadła z niej kolorowa kulka. Miałam ją na dłoni. Była jak główka od szpilki, turkusowa.
Znalazłam lekarza, który po znajomości miał mamie naprawić ząb. Pamiętam, że to był mężczyzna. Miał nas przyjąć w gabinecie, czekaliśmy więc w poczekalni. I nagle do tej poczekalni zaczęła schodzić się cała rodzina. Zobaczyłam mojego brata, z żoną i córką, potem taty siostry z rodzinami. Wchodzili, zajmowali krzesła, ale wszyscy milczeli.
Nie wiem, co było dalej. Obudziłam się, ale właśnie ten widok rodziny w poczekalni został mi w pamięci, bo ich milczenie było niepokojące.
Nie chcę się zastanawiać, co oznacza taki sen, bo w zasadzie nie wierzę, by był proroczy (nie chcę wierzyć), ale ten jest wyjątkowo niepokojący. Wystraszył mnie.
Wierzycie w sny? Myślicie, że one zapowiadają jakieś wydarzenia? Szczególnie te złe?
Moja mama mogłaby z tego doktorat zrobić 🙂 wszystko jest ważne: kiedy się śniło, bo jak w niedziele to lipa nie proroctwo tzw. pusty sen (widać w niedzielę i prorocy mają wolne), a jak cegła to czy nowa czy raczej taka przechodzona, a przychodnia to bardziej zadbana czy obskurna itd. itp. Dobrze się tego nawet słucha 🙂 A największa zabawa, kiedy sen jest kompletnie absurdalny. Kiedyś mi się przyśnił Borys Jelcyn wchodzący do kościoła – rodzicielka była bezradna 🙂
Nie wiem, co napisać…
Niby jestem pragmatyczną realistką, ale też bym się zaniepokoiła.
No właśnie 🙁
A to było z soboty na niedzielę, więc sen lipa. 🙂
Nie wierze w sny, w zadne sny.Zwykle snia mi sie takie brednie, ze nikt nic by z tego nie wyciagnal.Nie mozna sobie glowy snami zaprzatac.Wierzyc trzeba w to, co rzeczywiste, co nas otacza i isc do przodu .Sny nic nie prorokuja, nic nie znacza.Nasz mozg po prostu nie wylacza sie zupelnie w czasie snu, wiaze jakies kawalki z zycia z tego, co widzimy, slyszymy teraz lub kiedys i wychodza z tego takie bzdury.W moich snach brak sensu kompletnie.Innym snia sie takze rozne rzeczy, dziwne, mniej dziwne i bardziej rzeczywiste.Moja mama kiedys probowala interpretowac swoje sny, wrozyc z nich ale nic nigdy z tego nie wychodzilo.Smielismy sie z tego tylko.I Ty sie smiej i nie mysl o bzdurnych snach, ktore nic nie znacza.
Ja na pewno nie prorokuję po snach, ale zaniepokoił mnie. Pewnie coś moja podświadomość sobie poskładała.
Miewam takie sny i jestem pewna (nie jestem terapeutką), że to Twój strach przed stratą bliskiej osoby. Boimy się tego, ja każdego dnia
A to jest bardzo prawdopodobne 🙁
Oj Aniu, ostatnio mam ciągle takie przygnębiające, niepokojące, budzące niekiedy trwogę. Pozdrawiam jesiennie, ale słonecznie.
To może to przez jesień 🙁
Stare przysłowie mówi: sen mara ,Bóg wiara. Wszystko będzie dobrze
Tego trzeba się trzymać 🙂