Dobrze, że mam Was, bo od czasu do czau ktoś pacnie w rozczochraną i przypomni, że nie ma postu, choć jest piątek. A ja muszę się przyznać, że piątek wziął mnie z zaskoczenia. Cały tydzień miałam bardzo pracowity. W niedzielę przecież spotkanie w Starogardzie, a muszą być leniusiołki dla dzieci, bo bez leniusiołków ani rusz.
Leniusiołki się oczywiście rozmnożyły do sztuk dziesięciu, a wtedy wiadomo, błogie lenistwo i nicnierobienie… Chciałoby się. Nie ma tak dobrze.
Babcia wczoraj zarządzała, a ja miała krwiożercze myśli. O mało nie przegryzłam jej tętnicy. Wszystkie komendy zaczynały się od słowa “MUSISZ”. A ja mam na to alergię, bo nic nie muszę. MOGĘ, ale nie muszę.
A że dzisiaj mamy mieć gości, piekłam wczoraj ciasto. W domu wiadro śliwek, więc naturalne, by zrobić kruche ze śliwkami. Wydawało mi się, że jestem geniuszem. Jednak babcia szybko ostudziła mój samozachwyt.
– To jest byle jakie – stwierdziła, gdy układałam śliwki na blasze. O mało co się nie zakrztusiłam własną śliną. Bo jak to byle jakie? Świeże, swojskie, ze śliwkami z ogrodu. Każdy chyba lubi, tak przynajmniej tłumaczę babci. Na co seniorka stwierdza, że u tych gości, co u nas będą, to się takiego nie jada. Wstyd im podać takie byle jakie. Tortowe musi być. Moja szczęka powędrowała w wiadome miejsce. I zaraz sobie myślę, że pierwsze to spytam kuzynki, czy faktycznie tak jest, bo jak ją znam, to raczej myślę, że babcię wyobraźnia poniosła.
– Musisz kupić, jeżeli nie chce ci się piec tortowego – oznajmiła babcia i wyłuskała z portfela odpowiednią sumę, jeszcze kazała sobie wydać tyle i tyle, jakby wiedziała, ile ciasto zaważy i ile będzie kosztować. To jest dopiero geniusz! A nie to moje wymyślanie kruchego ze śliwkami.
Babcia kazała, murzyn zrobił swoje. A teraz czekam na gości i oczywiście podam im moje kruche ze śliwkami jako konkurencję do ciasta z kremem, które na życzenie babci zakupiłam. I zobaczymy, kto tu jest geniuszem w tym domu.
PS Po upieczeniu przeze mnie kruchego ciasta babcia nie odmówiła sobie słusznego kawałka, powtarzając, że byle jakie, ale da się zjeść.
Już wiem! Babia po prostu zrobi z Ciebie kiedyś kobietę niezniszczalną 😉
Ha, ha 🙂 Będę twardzielką. 😉
Juz jestes twardzielką! Pełen podziw i szacun ode mnie! Ja tak nie potrafie….
U mnie też ciężko.
Już wiem! Babcia po prostu zrobi z Ciebie kiedyś kobietę niezniszczalną 😉
Ty już jesteś święta.!
Wiem, robisz to dla ( patrz wyżej) : świętego spokoju.
A kruche ze śliwkami zniknie ze stołu od razu, nie wykluczam dużego w tym udziału Babci. ?
Tak, kruche zjedzone. Tortowe zostało. Jeden zero dla mojego geniusiostwa. 😉 🙂 Hi, hi 🙂
Babcia na prezydenta! A jeżeli nie, to przynajmniej na główną bohaterkę Twojej następnej książki! ? Myślę, że książka zrobiłaby furorę, bestseller jeszcze na etapie przedsprzedaży ?
Ha, ha 🙂 🙂
Napisalam to w komentarzu pod poprzednim postem ale chyba nie zauwazylas—podajac terminy spotkan z Toba nie podalas dat! Jest miesiac, miejsce i godzina –ale nie ma daty, dnia w ktorym to spotkanie bedzie.
A moze to moj komputer to przegapil? Bo nikt nie zauwazyl.
Pozdrawiam z wiosennego Melbourne.
Chyba niewidzialny ten moj poprzedni komentarz.
Przepraszam! Nie zaglądałam pod post. Już lecę sprawdzać i uzupełniać.
Kruchego ze śliwkami nigdy bym nie odmówiła :))
To tak jak ja 🙂 🙂
Jakie to szczęście że my z mężem mieszkamy sami i nikt mnie nie ustawia chociaz mojemu się czasami zdarza ale mu wybaczam bo to chory człowiek hi hi.Aniu nie wiem czy na Twoim miejscu bym wytrzymala ale wiem musisz.Pozdrawiam i przytulam.Babcia jest straszna,
Starszaki domowe tak maja, wprawdzie nie mam doswiadczenia w tej sprawie , bo mieszkam tylko z mezem. Jednak obserwuje zycie mojej przyjaciolki i widze, co bunia z nimi wyprawia. Zycze Ci wytrwalości Anus, spokoju i troszke olewaj kaprysy starszaczki…