Każdemu zdarza się popełniać błędy… Tylko ten, kto nic nie robi, ich nie popełnia… Mylić się jest rzeczą ludzką… I tak dalej, i tak dalej. A i tak ze wstydu człowiek spalił się i rozsypał popiołem.
Sama nie wierzę, co się stało, ale postanowiłam uderzyć się w klatę i przyznać do potwornego przestępstwa popełnionego na języku naszym ojczystym. W ostatnim poście napisałam: na papierze przez „ż”. Nawet nie muszę Was pytać, czy sobie to wyobrażacie, bo było czarno na białym. Gdyby mnie ktoś zapytał, skąd u mnie taki dorodny byk rogaty, pewnie bym musiała się przyznać do jakiegoś całkowitego zaćmienia.
Faktem jest jednak, że podczas mojego pisania w telewizji leciał akurat program dokumentalny o papieżu Polaku. I pewnie zadziałało to na mnie podprogowo. Takie usprawiedliwienie mam na swoją obronę. Wiem, że marne, ale innego nie posiadam. Przyznam jednak, że w takich sytuacjach totalnej głupoty, zaćmienia, czy jak to zwał, tak zwał, zawsze zastanawiam się, czy od mojej mamy dostało mi się co nieco w genach i czy to już ten na „A” nie czai się za drzwiami. Ale by nie czarnowidzieć, odrzucam tę wersję, o ile pozwolicie. Wolę już zostać kretynem roku, gamoniem lekko niedouczonym i niechlujnym.
Nie tylko jednak z papierem mam problem. Jakiś czas temu złapałam się, że skurcz myli mi się ze Skórczem. I przyznam, że ten drugi ładniej mi wygląda i wbił się w czachę. W moim mieście co jakiś kawałek można natknąć się na drogowskaz z napisem „Skórcz”. I powiedzcie, jak to nie ma się człowiekowi utrwalić w łepetynie? Moja chłonie to jak gąbka.
Przepraszam jednak za wszelkie byki, byczki i inną rogaciznę szalejącą w tym miejscu. Chcę przyrzec, że więcej tego nie będzie, ale sami wiecie, jaki omylny i słaby jest człowiek.
Od razu mnie to dziubnęło w oko 🙂 Pomyślałam jednak od razu, że na pewno masz jakieś święte myśli i papież wlazł Ci na klawiaturę zamiast papieru 🙂 Ty masz Skórcz, my mamy Kórnik, przez który czasem przejeżdżamy i za każdym razem musimy tłumaczyć młodocianym, że to nie ten dla kur 😀
Jak mnie poraziło, to było już za późno, bo całe internety go już widziało. Byk nad byki. 🙂
Błędy to moja specjalność, a te ortograficzne to mój osobisty horror, niestety nie zawsze się da ich uniknąć i nie zawsze warto je demonizować, choć czasami mam wrażenie, że polska ortografia została wyprodukowana w czeluściach piekielnych tylko po to, żeby mnie dręczyć, to jednak się nie poddaję…
Ciekawi mnie za to, czy istnieje pojęcie błędu ortograficznego ( rozumianego z polskim ‘przytupem”) w pisowni chińskiej… I czy tak samo frustruje, bo na przykład w języku francuskim błędy ortograficzne oczywiście istnieją i można je popełniać na każdym kroku, ale nikt za nie nikogo aż tak zawzięcie nie piętnuje…
Mnie na szczęście nikt nie potraktował przez łeb słownikiem, ale wstyd taki, że aż strach o tym mówić.
Zauważyłam, ale pomyślałam, że akurat w tych dniach “papież” z lodówki wyskakiwał, no i wyskoczył i Tobie.
Mnie błędy ortograficzne strasznie rażą we wszystkich językach. Może dlatego, że jestem wzrokowcem i takie “cuś” okropnie bije po oczach. Jak widzę, co ludzie potrafią wypisać po francusku w internecie, to mi się wnętrzności wywracają. Podejrzewam, że pan, z którym miałam kurs gramatyki francuskiej w LLN z rozpaczy wyrywa sobie włosy z głowy. 🙁
Jakieś drobne błędy albo regionalizmy mogą się zdarzyć, ale jeżeli w kilku wierszach co drugie słowo zawiera błąd, to coś jest nie tak. Moim zdaniem świadczy to o poziomie piszącego (oczywiście z wyjątkiem róznych przypadków “dys-“).
Mnie też rażą bardzo, a swoje tu już szkoda słów.
Nie widziałam, ale ja ostatnio mało czytam na fb… A w kwestii ortografii przyznaję się bez bicia, że czym jestem starsza tym więcej u mnie byków! Jako dziecko i młoda osoba nie miałam z tym żadnych problemów! Wszystkie dyktanda na pięć – szóstek nikt jeszcze wówczas nie wykombinował. Ale teraz – zgroza! Czy to klawiatura czy pismo “ręczne” mnożą się jak grzyby po deszczu! Do czego jeszcze dojdzie? Bo już mi się udało przestawić litery we własnym nazwisku! Dobrze, że imię trzyliterowe! 😉 Mam na to jedno usprawiedliwienie: to wszystko z pośpiechu! 😀
U mnie piątki z dyktand skończyły się w podstawówce, choć i tak pamiętam, że miałam potworne problemy z usłyszeniem różnicy pomiędzy “ć” i “ci”. Na szczęście zaskoczyło. 🙂 W ogólniaku to mieliśmy takie dyktanda, że nasze dwóje różniły się liczbą wykrzykników. Hi, hi 🙂 🙂
ojj… Przez autokorektę mi też nie raz zdarzyło się zdebileć.
Myślę jednak, że u mnie to nie autokorekta zadziałała, raczej zaćmienie mózgu. 🙂
Narazie unikam błędów ortograficznych, i nawet w szkole nie miałam z tym problemów… pewnie dlatego, że duuużo czytałam i jako wzrokowiec pamiętałam. W razie wątpliwości pisałam z boku jedna i druga wersje i juz wiedziałam, która poprawna ale teraz atakowani jestesmy taką polszczyzną w około, że strach sie bać…
Natomiast zwróciłas mi uwage na mi?